Dobry wieczór !
Jestem introwertykiem dlatego skrycie od kilku miesięcy zaczytuje się w Waszym towarzystwie
Mam 31 lat i tematy około spirytystyczne są mi bliskie od "nastolactwa " . Wychowałam się w rodzinie katolickiej, lecz w pewnym momencie trafiałam na jakieś rozwidlenia. Jednak nie egzotyczne a raczej były to rozterki od ateizmu, agnostycyzmu... tylko totalnie na sucho bez wdrażania się w filozofię.
Miałam kilka zdarzeń w życiu które doskonale pamiętam bo były nieoczywiste, dziwne i jestem teraz na etapie weryfikacji... Tak bardzo bym chciała żeby te epizody potwierdziły mi istnienie tej duchowej strony, opiekuna, życia bez przypadków i w końcu obecności Boga....
Zanim zwięźle opowiem o tych sytuacjach dziękuję z góry za uwagę i napiszę tytułem wstępu jaka jestem osobą.
Mam kochającego męża z którym znamy się połowę życia. Ciężko pracuje, jest marynarzem. Ja natomiast pracuje pomagając przede wszystkim dojrzalym, starszym osobom.
Moim "krzyżem" jest ciągły strach o wszystko, zdrowie, pracę,przyszłość,spłatę cholernej hipoteki... ( niedawno maz był kilka miesięcy w domu z powodu zwolnienia załogi, to były najgorsze miesiące w moim życiu, mijały tygodnie,miesiące - robiliśmy wszystko, byłam przy tym tak załamana że jeszcze parę dni a popełnianym samobójstwo) W tamtym kulminacyjnym momencie byłam na forum , Księga Duchów także dawała mi cienie nadziei, jednak pewnego najgorszego dnia z całej tej puli 4 miesięcy przyśnił mi się jakiś czarny duch, upiorna postać. Nie mam nigdy żadnych szczególnych snów jednak ten mną wstrząsnął. Ta postać snuła się za mną w jakimś ciemnym mieszkaniu. Obudziwszy się postanowiłam że nie mogę ze sobą skończyć, myślałam o tym w sensie jakiegoś ostrzeżenia ....
Mój mąż bardzo mnie zawsze uspokaja, dużo by o tym mówic ale mimo że on jest materialistą ( w sensie postrzegania świata ) to jest niesłychanie dobra, szlachetna osoba. Smialam się ostatnio do niego że jest nieświadomym spirytystą.
Napiszę jeszcze o kilku zdarzeniach co do których jestem bardzo sceptyczna ale wydają mi się dziwaczne.
1. Będąc nastolatką, byłam sama w mieszkaniu i na moich oczach przesunął się o tak mniej więcej 10 cm fotel rozkładany do spania. Pamiętam że byłam w ogromnym szoku i myślałam nawet że zrobił to nasz królik.... Heh.
Moze to było jakieś trzęsienie ziemi, cholera wie :/ To takie jedyne moje racjonalne wytłumaczenie.
2. Podobny okres czasowy. Dwa czy trzy razy podczas kąpieli dwóm różnym dezodorantom odskakiwały "pokrywki" . Pytałam pamiętam rodziców i brata czy kiedyś im się to działo. Nie.
Zrzuciłam to na karb : nie wiem, gorąco w małej łazience ( choć wanna u nas chodziła non stop, i że te dwa różne opakowania... )
3.Ciagle to był.podobny okres czasu... Lusterko na parapecie przy mnie pękło. ... może to zmeczenie materiału...
4.Sytuacja która uratowała wtedy wszystko, otóż mając 18-20 lat przez chyba dwa lata miałam natręctwo myślowe że sie odkocham w moim chłopaku ( teraz mężu ) koszmar i płacz, Trwało to długo, chyba dwa lata. W końcu pomogła wiara że Bóg mi pomoże. I dwa gołębie które kilka razy RAZEM przysiadywaly na ( to chyba byla linia w.napiecia przy oknie ) . W tamtej rozpaczy odczytałam to jako znak jakkolwiek by to było śmieszne w połączeniu z moja wiara w końcu te myśli po takim czasie odpuściły !
5. Jako dziecko byłam z kuzynka na wsi i tam ktoś bajdurzyl o jakimś opuszczonym małym domu w którym niby straszyło. Udalysmy się tam popatrzeć. W pewnym momencie stojąc przy domu usłyszałam przerazliwy pisk. ( Chałupa stała sama , zero innych domów obok ) Ucieklysmy przestraszone. Choć wydaje mi się że moja kuzynka ( nie mamy kontaktu ) wcale tego nie słyszała tylko uciekła bo ja to zrobiłam.
Tego nie potrafię w racjonalny sposób wyjaśnic.
6. I ostatnia sytuacja sprzed dwóch , trzech miesięcy. W nocy pukanie do drzwi. Przerażona aż męża uszczypnelam. Wstał poszedł zobaczyc , nikogo na korytarzu. Podobnie jeszcze trochę wcześniej jak byłam sama w mieszkaniu, obudził mnie dźwięk wertowanej książki. Byłam spocona ze strachu.Znajoma poleciła mi okadzic chałupę Palo Santo. Co zem uczyniła. Nie wiem czy to były sny bo być może tak :/
7. I ostatnia osobliwa sytuacja. W wieku 15-17 lat coś tam z przyjaciółką mowilysmy o OOBE. Na zasadzie żartów, wtedy w internecie co tam było... W zasadzie jakas krótka "recepta". Wszystko to byly smichy hihy. Wieczorem się kładę i zaczęłam nawet nie pamiętam jak , coś tam sobie myslec i do jasnej cholery wyszłam z ciała! Byłam tak przerażona , to było jakies półtora metra wysokości i tylko Pomyślałam MATKO BOSKA! I z powrotem wpadlam w ciało ! To było szokujące, nie potrafię do dziś wyjaśnić czy to był już sen na kanwie naszej podniety tym czy rzeczywiście....
Wybaczcie , chaotycznie , ale MUSIAŁAM to komuś powiedzieć, zebrać to do za przeproszeniem kupy.
Jestem teraz w jakims smutnym , zamartwiającym się okresie, myślę o życiu, boję się o wszystko tak jak wspomniałam Musiałam się wygadać dobrym duszom.
Dziękuję za uwagę i jeśli ktoś poświęcił czas na czytadło to jestem wdzięczna