W ksiażce "O miłości" o.Jaeger nieco spuszcza z tonu w sprawie zjednoczenia Ducha z Absolutem po śmierci ciała fizycznego i pisze,co następuje:
"Zagrożenie zycia ,doswiadczenie bliskiej śmierci maiło dla mnie decydujące znaczenie.Okazało się,że jestem uczulony na pewien lek , dlatego moje serce na pewien czas stanęło(...)Dwa dni pozostawałem w tej racjonalnie niepojętej jedności i miłości.Od tego czasu zniknął mój lęk przed śmiercią. Jak to będzie wygladało po śmierci,nie zostało mi powiedziane. Ale jedno stało się dla mnie jasne-życie nigdy się nie kończy."
I dalej:
"Niedługo zostanę zabrany jak pionek z szachownicy przez świetnego gracza,"Boga".Życie nigdy się nie kończy.Zostawiam wszystko za sobą i wierzę w obietnicę Jezusa ,że w domu Ojca mego wiele jest mieszkań. Czy będę mógł coś zabrać ze swojej osobowej struktury,tego nie wiem. Nie jest to ważne.We wszechświecie istnieją miliardy możliwości istnienia. I na pewno istnieją miliardy mozliwości przemiany.Nikt nie przypuszcza ,że z nieurodziwej larwy wyłoni się wspaniały motyl.Dlaczego zmartwychwstanie nie miało by być czymś zupełnie nowym?"
Jak widać,tu o.Jaeger nie feruje już tak kategorycznych sądów w sprawie losów duszy po śmierci-raczej przyznaje,że niewiele mu wiadomo w tej kwestii.