autor: Obserwator » 06 paź 2014, 23:21
Przepraszam że zbyt szeroko potraktowałem pojęcie laickości, traktując je jako synonim ateizacji, a wiem że z encyklopedycznego punktu widzenia to dwa różne zjawiska. To mój nawyk z czasów kiedy oba pojęcia wydawały mi się tożsame.
Jeśli chodzi o korporacje:
Pracowałem w dużych korporacjach, czasem nawet na tyle wysoko, aby zobaczyć co tak naprawdę jest imperatywem działania zarządu i właścicieli. Zasada jest dość prosta. Ludzie to" zasoby żywe' i mają znaczenie tylko wtedy, kiedy utrzymują produkcję a tym samym zysk na odpowiednim poziomie. Jeśli coś szwankuje na dole "upuszcza się starą krew i dopuszcza świeżej. Czyli zwyczajnie zwalnia się starych i niewydajnych i przyjmuje młodych którzy są w stanie uciągnąć często wyśrubowane normy pracy. To mechanizm który jest tak poukładany, że albo to rozumiesz i masz szansę przeniesienia się w górę (choć należy się umiejętnie i niezbyt etycznie rozpychać) albo wcześniej czy później odchodzisz. Mnie akurat spotkało najpierw to pierwsze a potem to drugie kiedy chciałem ucywilizować nieco działanie systemu, a z systemem trudno wygrać w pojedynkę. W każdej bez wyjątku korporacji ważny jest tylko zysk. Pamiętam jak wydawano gigantyczne pieniądze na tworzenie "potrzeby u konsumentów", czyli reklamy i promocje, a w tym samym czasie zwykłym pracownikom obcinano pod byle pretekstem dochody, pozbawiając ich premii bo to: " pozwala realizować dwa cele - zaostrza dyscyplinę pracy i sprawia że ludzie chętniej przychodzą na nadgodziny" Tak jak mówię - ja wypisałem się z tego "elitarnego klubu" osób znajdujących się ponad innymi, ze szkodą materialną dla rodziny i z czysto egoistycznych pobudek - aby nie brać w tym udziału. Obawiam się, że nie istnieją firmy które chciałyby finansować cokolwiek poza promocją swoich wyrobów i ewentualnie pracami badawczymi w swojej dziedzinie, skoro zarządy w pędzie do maksymalizacji zysków nie zauważają, że ich "zasoby żywe" to przecież potencjalni klienci, więc swoja polityką sami likwidują własny rynek zbytu. Tym bardziej nie zauważą potrzeby badania czegoś takiego jak duchowość.
Jeśli chodzi o kapitalizm, obawiam się ,że ustrój oparty na wartościowaniu człowieka tylko na podstawie siły nabywczej, prowadzi właśnie do takiego kształtowania postaw ludzkich jak przedstawiłem powyżej.
Wiem że dość daleko odbiegłem od tematu, ale chciałem przedstawić moje zdanie dlaczego nauka jest tak daleka od badania duchowości człowieka, choć ma przed sobą tak niezagospodarowane pole badań - skoro w tym kierunku potoczyła się dyskusja w tym wątku.
"Żeby zdobyć wiedzę, trzeba studiować. Żeby zdobyć mądrość, trzeba obserwować."
Marilyn vos Savant