Zgadzam się z Tobą. Chyba masz rację we wszystkim co napisałeś.
O spirytyzmie i jego poglądzie na aborcję, słyszałam coś podobne od cthulhu (mój Marcin).
O całej reszcie wiem i też to dla mnie jest przykre.
Dla mnie człowiek zaczyna istnieć (fizycznie) już w momencie zapłodnienia.
Nie jest to potencjalny człowiek, ale istota ludzka z potencjałem.
Człowiek na samym początku swego rozwoju.
To już jest ŻYWA istota, choć tak niepozorna.
Nie podoba mi się też, że na środki poronne mówi się nieraz, że są antykoncepcyjne (spirale/wkładki domaciczne). One powodują, że we wnętrzu kobiety robi się stan zapalny i niekorzystne środowisko dla plemników i zapłodnionych komórek, chcących się zagnieździć, w wyniku czego, najczęściej giną.
Dla ludzi, dla których dziecko/ciąża istnieje od momentu zapłodnienia to jest środek poronny.
Zwolennicy mówią, że dla nich dziecko/ciąża, jest od momentu zagnieżdżenia się tego zarodka w macicy, a wcześniej to nie.
W życiu bym sobie czegoś takiego nie zainstalowała
Co do metod aborcji to są różne, chyba najczęściej rozszarpywanie/wyszarpywanie, skrobanie i wciąganie czymś tam.We wczesnych ciążach - tabletki poronne. A w późnych ciążach to wywoływanie przedwczesnego porodu lub jakieś zastrzyki trujące przez brzuch + przedwczesny poród. Z tego co wiem, znieczulenia embrionom/płodom się nie robi i odczuwają one ból. Nawet nie chcę myśleć, jak ogromny
Nie wiem czy ten ból jest odczuwany na każdym etapie ciąży, czy to od jakiegoś momentu (np. kiedy wytworzy się układ nerwowy/czucie/odbieranie bodźców), ale od momentu zapłodnienia to już jest ŻYWA istota.
Czasami zdarza się, że aborcja jest 'nieudana' i ciąża rozwija się dalej, że dziecko przeżywa aborcję, ale wkrótce umiera pozostawione samo sobie, a jeszcze rzadziej, że przeżywa i go odratują.
Ja potępiam aborcję we wszelkich formach i na wszystkich etapach ciąży, ale nie oceniam kobiet, które usunęły ciąże po gwałtach (często trauma i cierpienie duchowe na całe życie)
Aborcja sama w sobie, pomijając kwestie duchowe, dla kobiety, też nie jest niczym dobrym. Słyszałam kiedyś o opinii kobiety, która dokonała aborcji, że dla niej to były dużo bardziej bolesne przeżycia niż poród i bardzo źle to wspominała. Czasami po aborcji można mieć problemy zdrowotne albo zostać bezpłodnym. A duchowo mieć problemy emocjonalne (wyrzuty sumienia, żal, pustkę itd.)
Ja tam popieram nauki we wszelkich religiach, gdzie potępiają aborcję.
Co ciekawe, jest chyba od tego wyjątek.
Z tego co mi wiadomo, jeśli usuwa się ciążę pozamaciczną, nie traktuje się tego jako grzechu. Kobieta, która jest poddawana takiemu zabiegowi, nie jest potępiana. Ja przynajmniej o tym nie słyszałam. Z medycznego punktu widzenia taki zabieg jest chyba konieczny, bo szanse na to, że dziecko się urodzi zdrowe a matce nic złego się nie stanie, są chyba prawie zerowe. Owszem, zdarzają się takie przypadki, ale chyba sporadycznie. Pamiętam, że kilka lat temu, mówili o tym, że jakaś kobieta w Polsce była w ciąży, ale nie chodziła na badania i dopiero przy porodzie lekarze zorientowali się, że to ciąża pozamaciczna. Szybko zrobili operację i uratowali oboje. A mówili o tym, że to CUD, bo takie przypadki to wyjątkowo rzadkie. Najczęściej taka ciąża wiąże się z komplikacjami (zagrożenie/pogorszenie zdrowia matki, zagrożenie śmiercią kobiety, prawie pewna śmierć dziecka). W Polsce chyba wszystkie, wykryte ciąże pozamaciczne się usuwa, albo daje środki poronne, albo zabieg chirurgiczny, o ile kobieta samoistnie nie poroni. Duchowo chyba to jest mniejsze zło i jest to usprawiedliwione. Tak mi się wydaje.
-------------------
Nie potępiam też pewnych skrajnych przypadków. Np. była taka historia, że jedna lekarka-więźniarka obozu koncentracyjnego, dokonywała aborcji, w prymitywnych warunkach(ale starała się to robić, aby jak najmniej zaszkodzić), ciężarnym więźniarkom (wczesny etap ciąży). Z jednej strony zabijała dzieci, z drugiej chciała ratować/ratowała matki. Bo:
-warunki w obozie koncentracyjnym (głód, choroby, zimno, ogromny stres) to nic dobrego dla rozwoju ciąży; być może wiele z tych kobiet by poroniło samoistnie?
-ciąża komplikowała życie tym kobietom
*mogły czy miały być zabite w widocznej ciąży lub po porodzie, razem z dziećmi
-nawet gdyby te dzieci się urodziły, chyba miały zerowe szanse na przeżycie w takich
warunkach, bo albo by je zabito, albo by umarły z głodu, chorób, zimna, wad wrodzonych itd.
-po 'udanej' aborcji kobieta miała szanse na przeżycie w obozie i w przyszłości na ciąże, jeśli obóz przeżyła
W życiu nie potępię takiej lekarki, bo wiem, że chciała dobrze. Nie pochwalę, ale i nie potępię. Uważam, że też taka postawa, to było mniejsze zło, w tamtym czasie i miejscu.