autor: Mirek » 25 cze 2014, 17:54
Witam Wszystkich.
Jestem nowy na tym forum i jest to pierwszy temat, który przyciągnął moją uwagę. Z racji tego, że w moim życiu nic nie jest dziełem przypadku dlatego i ten temat, choć już dawno nie odkurzany, jest bardzo ważny. Widocznie nikt nie miał już nic nowego do wniesienia i potrzeba było go odłożyć na bok.
Napiszę na podstawie swoich obserwacji, odczuć i wewnętrznych przekazów duszy jak ja to widzę.
Otóż większość ludzi Miłość nie myli z zakochaniem lecz z potrzebą. Zwróćcie uwagę ile ludzi "szczęśliwych" w związkach boi się o to aby go partner, małżonek nie zdradził. Boi się o to, że kiedyś może go opuścić, odejść od niego, czy nawet umrzeć. Czy człowiek kochający prawdziwą miłością może mieć w swoim życiu strach? Czy Miłość nie jest przypadkiem wolnością, a nie zniewoleniem? Jeżeli kocham kogoś prawdziwą miłością i ten chce mnie opuścić. Pozwalam mu na to, ze względu na miłość jaką go darzę. Nie odczuwam wtedy poczucia straty, a tym samym cierpienia. Jeżeli uzależniam od drugiej osoby swoje szczęście to już nie jest to miłość lecz potrzeba. Potrzebuję go by być szczęśliwy. Ile razy słyszeliśmy: "Robię wszystko dla ciebie abyś był/a szczęśliwy/wa, a co z moimi potrzebami? Myślałeś/aś czasem o tym?". Tu nie ma miłości, tu jest tylko potrzeba. Za bardzo się przywiązujemy do ludzi i do rzeczy, później z powodu ich straty cierpimy, a tak naprawdę w miłości nie ma miejsca na "urojone" cierpienia.
Duch chciał nam przekazać, że większa część naszych nieszczęść i naszego cierpienia jest zupełnie nikomu nie potrzebna i zachowujemy się jak masochiści, którym cierpienie sprawia przyjemność.
Gonimy za dobrami tego świata. Przyzwyczajamy pracodawców, że możemy więcej za mniej pracować. Nie mamy czasu dla rodziny, jesteśmy zestresowani, a na koniec zarobione pieniądze wydajemy na lekarzy i lekarstwa, bo w tym pędzie zapomnieliśmy jak ważne jest zadbanie o higienę życia i zdrowie. Koło się zamyka. Znowu cierpimy, bo chorujemy. Później się usprawiedliwiamy, że Bóg od nas wymaga abyśmy cierpieli, że cierpienie ma sens, itp. Tak naprawdę cierpimy z własnego wyboru. Niewiele jest przypadków cierpienia niezawinionego, a pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że takich przypadków nie ma.
Każdy ma prawo do wygód tego świata i willa z basenem, duży biznes i wysokie dochody nie są dla nas złe pod warunkiem, że kiedy nam zaczyna się coraz lepiej powodzić, to wraz z nami zaczyna się również lepiej powodzić się ludziom z naszego najbliższego otoczenia. Bogacimy się kosztem bogacenia się innych, a nie jak to jest w większości przypadków, kosztem niedostatku innych. Wmawia się nam, że wszystkiego jest skończona ilość. Że kiedyś zabraknie ropy, węgla, itp. Wszystkiego jest w nadmiarze, gdy o tym się wie osiąga się psychiczną wolność.
W Biblii jest napisane, że szczęście nie jest z tego świata, a tak wielu zachowuje się tak jakby o Biblii w ogóle nie słyszeli i szukali tego szczęścia w świecie materialnym. Prawdziwe szczęście jest w nas i aby być szczęśliwym należy tylko nauczyć się wyzwalać to szczęście z głębi naszej duszy.
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."