Zgnijcie szczęśliwi!

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: animus » 27 cze 2011, 18:32

Nikita pisze:Czasami jest takze tak, ze milosc sie konczy i nic juz nie laczy dwojga osob....


Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. :D
Zapewne to przejęzyczenie Nikito, prawda? Jeżeli więc pozwolisz na małą korektę...:)
Miłość się nie kończy. Kończyć się mogą zakochania, fascynacje, zauroczenia, tzw. chemia, między ludźmi, namiętność czy podobne, bardzo emocjonalne zjawiska.
Tyle na temat miłości i tego, co zwykle z miłością jest mylone.

Nikita pisze:tutaj na tej planecie nie ma nic na zawsze

Zgadzam się z Tobą. Wszystko płynie, zmienia postać, a co ma nazwę i formę, trwałe być nie może. Niczego też z tych rzeczy nie otrzymujemy ani na zawsze, ani na własność. Wszystko jest jednak różnymi postaciami energii, a ta, jak wiemy, nie znika.:)

Nikita pisze:My mamy tendencje do zbytniego przywiazywania sie a takze do kontrolowania bliskich nam osob... Trzeba nauczyc sie zyc samodzielnie i otwoerac sie na kazdy nowy dzien...zyjac terazniejszoscia czyli tu i teraz....nie martwoc sie co to bedzie kiedys ani nie rozmyslac za bardzo nad przeszloscia.


Tak, też tak mi się wydaje.:) Niestety, większość ludzkich cierpień, wiąże się nierozerwalnie z przywiązaniem. Może czasem powinniśmy baczniej się tym przywiązaniom poprzyglądać. Świadomość tego może rozwiązać naprawdę wiele ludzkich problemów.


No, to się pomądralowałam. ;) Oby tylko dobro z tego.

Pozdrawiam serdecznie!:)
m.
animus
 
Posty: 225
Rejestracja: 29 maja 2011, 19:45

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: tadyszka » 04 sie 2011, 18:43

i do tego mozna dodac tak slawna teorie zlotego srodka. wszystko jest dla nas, wszystko w jakims celu zostalo stworzone. oczywiscie w odpowiednich dawkach. jezeli uzalezniamy sie od materialnych przyjemnosci ( od zakupow, slodyczy po seksoholizm) to przestajemy myslec moralnie i przekraczamy granice czlowieczenstwa..
... Może wojny wciąż wybuchają dlatego, że jeden nigdy w całej pełni nie chce czuć tego, co cierpi drugi...
Bycie empatycznym to widzenie świata oczami drugiego, a nie widzenie własnego odbitego w jego
oczach...


spirytystka na emigracjii
Awatar użytkownika
tadyszka
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 668
Rejestracja: 16 lut 2011, 18:21
Lokalizacja: Hamburg

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: Mirek » 25 cze 2014, 17:54

Witam Wszystkich.
Jestem nowy na tym forum i jest to pierwszy temat, który przyciągnął moją uwagę. Z racji tego, że w moim życiu nic nie jest dziełem przypadku dlatego i ten temat, choć już dawno nie odkurzany, jest bardzo ważny. Widocznie nikt nie miał już nic nowego do wniesienia i potrzeba było go odłożyć na bok.
Napiszę na podstawie swoich obserwacji, odczuć i wewnętrznych przekazów duszy jak ja to widzę.
Otóż większość ludzi Miłość nie myli z zakochaniem lecz z potrzebą. Zwróćcie uwagę ile ludzi "szczęśliwych" w związkach boi się o to aby go partner, małżonek nie zdradził. Boi się o to, że kiedyś może go opuścić, odejść od niego, czy nawet umrzeć. Czy człowiek kochający prawdziwą miłością może mieć w swoim życiu strach? Czy Miłość nie jest przypadkiem wolnością, a nie zniewoleniem? Jeżeli kocham kogoś prawdziwą miłością i ten chce mnie opuścić. Pozwalam mu na to, ze względu na miłość jaką go darzę. Nie odczuwam wtedy poczucia straty, a tym samym cierpienia. Jeżeli uzależniam od drugiej osoby swoje szczęście to już nie jest to miłość lecz potrzeba. Potrzebuję go by być szczęśliwy. Ile razy słyszeliśmy: "Robię wszystko dla ciebie abyś był/a szczęśliwy/wa, a co z moimi potrzebami? Myślałeś/aś czasem o tym?". Tu nie ma miłości, tu jest tylko potrzeba. Za bardzo się przywiązujemy do ludzi i do rzeczy, później z powodu ich straty cierpimy, a tak naprawdę w miłości nie ma miejsca na "urojone" cierpienia.
Duch chciał nam przekazać, że większa część naszych nieszczęść i naszego cierpienia jest zupełnie nikomu nie potrzebna i zachowujemy się jak masochiści, którym cierpienie sprawia przyjemność.
Gonimy za dobrami tego świata. Przyzwyczajamy pracodawców, że możemy więcej za mniej pracować. Nie mamy czasu dla rodziny, jesteśmy zestresowani, a na koniec zarobione pieniądze wydajemy na lekarzy i lekarstwa, bo w tym pędzie zapomnieliśmy jak ważne jest zadbanie o higienę życia i zdrowie. Koło się zamyka. Znowu cierpimy, bo chorujemy. Później się usprawiedliwiamy, że Bóg od nas wymaga abyśmy cierpieli, że cierpienie ma sens, itp. Tak naprawdę cierpimy z własnego wyboru. Niewiele jest przypadków cierpienia niezawinionego, a pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że takich przypadków nie ma.
Każdy ma prawo do wygód tego świata i willa z basenem, duży biznes i wysokie dochody nie są dla nas złe pod warunkiem, że kiedy nam zaczyna się coraz lepiej powodzić, to wraz z nami zaczyna się również lepiej powodzić się ludziom z naszego najbliższego otoczenia. Bogacimy się kosztem bogacenia się innych, a nie jak to jest w większości przypadków, kosztem niedostatku innych. Wmawia się nam, że wszystkiego jest skończona ilość. Że kiedyś zabraknie ropy, węgla, itp. Wszystkiego jest w nadmiarze, gdy o tym się wie osiąga się psychiczną wolność.
W Biblii jest napisane, że szczęście nie jest z tego świata, a tak wielu zachowuje się tak jakby o Biblii w ogóle nie słyszeli i szukali tego szczęścia w świecie materialnym. Prawdziwe szczęście jest w nas i aby być szczęśliwym należy tylko nauczyć się wyzwalać to szczęście z głębi naszej duszy.
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."
Awatar użytkownika
Mirek
 
Posty: 4398
Rejestracja: 25 cze 2014, 13:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: Nikita » 25 cze 2014, 18:17

Mirek witaj...bardzo madra wypowiedz.

Przeczytalam jeszcze raz ten watek...rzeczywiscie czasami fajnie jest cos odswiezyc bo poglady i spojrzenie zmieniaja sie z czasem. Po przeczytaniu jeszcze raz widze to tak. Ten duch to byl duch pochodzacy z XIX wieku i jego wypowiedz bazowala na wlasnych przezyciach....pewnie jako bogata , piekna dama plawila sie w zbytkach, zyla lekko na koszt spoleczenstwa i pewnei dlatego wysnula ten wniosek...bo po smierci poznala, ze istnieja konsekwencje zycia egopistycznego. Bogactwo nie jest zle ale zalezy jak sie je wykorzysta...
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: Pablo diaz » 25 cze 2014, 18:45

Witaj,bardzo mi się podoba ,co napisałeś Mirku.Moja filozofia życia jest podobna do Twojej .Tomasz Kempis w ,,Naśladowaniu Chrystusa,,pisał;
„Marność nad marnościami i wszystko marność" (Koh 1,2) oprócz miłowania Boga i służenia
Mu.
Oto najwyższa mądrość: przez wzgardę świata dążyć do królestwa niebieskiego.
Marnością jest pożądanie bogactw, które zginą, i pokładanie w nich nadziei.
Marnością jest zabieganie o zaszczyty i wspinanie się na wysoką pozycję społeczną.
Marnością jest uleganie zachciankom ciała i pragnienie tego, za co potem przyjdzie ponieść
ciężką karę.
Marnością jest życzenie sobie długiego życia, niewiele troszcząc się o to, by było to życie
dobre.
Marnością jest skupianie uwagi tylko na obecnym życiu, nie patrząc na to, co będzie potem.
Marnością jest miłowanie tego, co przemija nader szybko, a nie śpieszyć tam, gdzie trwa
wieczna radość.
Częstokroć wspominaj przysłowie: „Nie nasyci się oko patrzeniem, ani ucho słuchaniem.
Staraj się więc odciągać serce swoje od miłości rzeczy widzialnych i przenieść się ku rzeczom
niewidzialnym. Idący bowiem za swoją zmysłowością plamią sumienie i tracą łaskę Boga.
Sercem Ewangelii jest miłość,a duchem spirytyzmu miłosierdzie.
Awatar użytkownika
Pablo diaz
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 1548
Rejestracja: 09 kwie 2012, 10:20
Lokalizacja: kołobrzeg

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: Mirek » 25 cze 2014, 21:01

Nie istnieje nic takiego jak kara w oczach Boga.
To co mylimy z karą można porównać do kredytu. W zaleznosci na co sporzytkuje sie go, beda tego efekty.
Zaciagamy kredyt i inwestujemy go w siebie, w swoj rozwój. Powiększały swoje umiejetnosci stajemy sie niezależni finansowo. Kredyt zostal dobrze sporzytkowany. Na wszystko nas stac.
Zaciagamy kredyt i dobrze sie bawimy. Prowadzimy rozrzutny tryb życia. Kupujemy nowy samochód, TV, najlepiej wiekszy od sąsiada. I przychodzi ten dzien splaty zaciągniętej pożyczki. W pierwszym przypadku splacamy ja z odsetek naszej inwestycji. W drugim tracimy wszystko lub wpadamy w petle zadluzenia. Trwa to tak dlugo, aż nie zrozumiemy naszego bledu.
Bo tak naprawdę karzemy się sami.
To schematy myslowe, ktore nam wtloczono w dziecinsywie powodują, że ktoś trzeci nas karze. Albo Bóg, jak wiele osób myśli.
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."
Awatar użytkownika
Mirek
 
Posty: 4398
Rejestracja: 25 cze 2014, 13:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: Krzysztoff » 26 cze 2014, 10:14

Mirek pisze: Tu nie ma miłości, tu jest tylko potrzeba. Za bardzo się przywiązujemy do ludzi i do rzeczy, później z powodu ich straty cierpimy, a tak naprawdę w miłości nie ma miejsca na "urojone" cierpienia.

Mirku, co do większości tego co napisałeś - mam podobne zdanie , jednak jeśli chodzi o powyższy fragment mam tu nieco inne zdanie.

Istnienie przywiązania, potrzeby czy nawet poczucia własności nie wyklucza istnienia miłości. Myślę że istnieje wiele odcieni miłości , tej bardziej czystej aż do tej złej - toksycznej. Jeżeli kogoś kochamy to nawiązujemy z nim relację - ta relacja trwa wiele lat i naturalne jest że pojawia się przywiązanie. Normalne dla mnie jest także to że ludzie mają potrzebę żeby w ich życiu był ktoś ważny , ktoś kto ich kocha ale też kogo mogą kochać ; ta potrzeba jest ważna . Mają potrzebę żeby ta relacja była trwała żeby można na takim fundamencie np. spokojnie wychować wspólne dzieci...

Uważam za normalne i naturalne przywiązywanie się do innych, uważam za normalne że ludzie mają poczucie przynależności (mój syn, moja córka , mój mąż). Ale też uważam za naturalne i normalne że cierpimy po stracie najbliższych , myślę że nie ma po co nadmiernie unikać tego cierpienia, udawać że go nie ma. To trochę jak ze strachem przed pójściem do dentysty, wielu ludzi bardzo się boi , unika , odwleka i wpędza się w większe kłopoty, jak normalnie idzie do dentysty okazuje się że wcale nie jest tak strasznie a potem pacjent czuje ulgę.

Jak we wszystkim potrzebny jest umiar więc nadmierne przywiązywanie się i poczucie własności prowadzi do despotyzmu i chorej relacji. Natomiast kompletny brak przywiązywania się do innych (jak to zrobić ?) uważam też za skrajność, nie znam ludzi którzy by tak potrafili ale jak by moi bliscy się do mnie nie przywiązywali - jak to sobie wyobrażę to nie wiem czy był bym z tego szczególnie szczęśliwy, jeżeli ja bym się nie przywiązywał do innych i w jakiś znaczący sposób nie wchodził w ich życie - myślę że też czuł bym się dużo uboższy , moje życie było by płytkie
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: Krzysztoff » 26 cze 2014, 10:17

Mirek pisze:Nie istnieje nic takiego jak kara w oczach Boga.
To co mylimy z karą można porównać do kredytu. W zaleznosci na co sporzytkuje sie go, beda tego efekty.
Zaciagamy kredyt i inwestujemy go w siebie, w swoj rozwój. Powiększały swoje umiejetnosci stajemy sie niezależni finansowo. Kredyt zostal dobrze sporzytkowany. Na wszystko nas stac.
Zaciagamy kredyt i dobrze sie bawimy. Prowadzimy rozrzutny tryb życia. Kupujemy nowy samochód, TV, najlepiej wiekszy od sąsiada. I przychodzi ten dzien splaty zaciągniętej pożyczki. W pierwszym przypadku splacamy ja z odsetek naszej inwestycji. W drugim tracimy wszystko lub wpadamy w petle zadluzenia. Trwa to tak dlugo, aż nie zrozumiemy naszego bledu.
Bo tak naprawdę karzemy się sami.
To schematy myslowe, ktore nam wtloczono w dziecinsywie powodują, że ktoś trzeci nas karze. Albo Bóg, jak wiele osób myśli.


Mirek to co piszesz to dokładnie jakby zaczerpnięte z filozofii spirytystycznej , my mówimy o długu który się zaciąga oraz o prawie przyczyny i skutku , gdzie sami się karzemy
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: Mirek » 26 cze 2014, 10:59

Krzysiu ta miłość bez potrzeby jest dana nielicznym. Niesyety i ja jestem przywiązany, choć z wielu rzeczy potrafię zrezygnować bez odczuwania straty. Taką milość możesz doświadczyć, np. podczas śmierci klinicznej.
Tu na Ziemi taką miłością potrafią kochać ludzie, którzy nie mają już nic do stracenia. Pustelnicy, mnisi tybetanscy. Oni kochają w ten sposób wszystko i wszystkich. My mozemy co najwyżej w ten sposób kochać pojedyncze osoby. To miłość bezwarunkowa. Każde inne uczucie określane przez czlowieka mianem miłości, to tylko odbicie w krzywym zwierciadle tej prawdziwej.
Aby kochać naprawdę trzeba zrealizować te słowa, które wypowiedział Chrystus: "Idź i sprzedaj wszystko co masz. Pieniądze rozdaj ubogim i chodź za Mną."
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."
Awatar użytkownika
Mirek
 
Posty: 4398
Rejestracja: 25 cze 2014, 13:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Zgnijcie szczęśliwi!

Postautor: Xsenia » 26 cze 2014, 11:08

Proponuję by już nigdy nikomu nie powiedzieć słów "kocham cię", bo z tego co piszesz Mirku, to co odczuwamy to nie miłość. Mówiąc więc słowa "kocham cię" kłamiemy. ;)
Mimo wszystko wolę wierzyć, że to co czuję do synów, to jednak miłość i raczej będę im to powtarzać.
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

PoprzedniaNastępna

Wróć do Ewangelia według spirytyzmu

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości