,,O niebie i piekle
Lewis sporo wagi poświęca w swoich pismach niebu i piekłu, czyli tematom niepopularnym, nawet wśród samych chrześcijan. Dowód na istnienie życia pozagrobowego wyprowadza o dziwo z ludzkiej skłonności do rubasznych żartów. Rubaszność (której nie pochwala) świadczy o tym, że ludzie chorobliwie lekko traktują własne ciało, skoro ich własna cielesność wydaje im się niepoważna i śmieszna. Albo znowuż nasze uczucia względem śmierci: czy to mądre, że boimy się trupów i duchów? Tak więc zarówno wyśmiewając się z ciała, jaki i lękając się ciała martwego ujawniamy jakoś swój wewnętrzny bunt przeciw śmierci. Tłumaczenie tego buntu teoriami o prymitywnych przesądach i zabobonach do niczego nie prowadzi, bo zabobony nie są przyczyną tego buntu, ale skutkiem. Tylko wiara chrześcijańska należycie to tłumaczy, mówiąc po prostu, że śmierć jest czymś nienaturalnym, i że niepotrzebnie się jej boimy, skoro znamy Zwycięzcę Śmierci.
Lewis mówi także o sądzie ostatecznym. W opowieści Chrystusa o rozdzieleniu owiec i kozłów najbardziej zdumiewa go to, że kozły zostają potępione przede wszystkim za to, czego nie zrobiły. Potępione są za grzech zaniedbania. Na sądzie nie będzie mowy o zasługach - powiada Lewis - ważne będzie tylko zdanie się na Boże miłosierdzie i poleganie wyłącznie na zasługach Chrystusa. Stawką zaś będzie niebo lub piekło. Ale czy nasze dusze nie domagają się czyśćca? - pyta Lewis. Czyż nie zabolałoby nas, gdyby Bóg do nas powiedział: "Co prawda, synu, twój oddech cuchnie, a twoje łachmany ociekają błotem i szlamem, jesteśmy jednak tutaj tolerancyjni i nikt nie będzie ci z tego powodu robił wyrzutów czy stronił od ciebie. Wnijdź do radości"? Czyż nie dopowiedzielibyśmy wtedy: "Za przeproszeniem, Panie, jeśli nie masz nic przeciwko temu, najpierw chciałbym się raczej oczyścić"? "Wiesz, że to może być bolesne." "Nawet wtedy, Panie..."
Lewis niemało napisał na temat piekła. Piekło nazywał "nieznośną doktryną". Starał się rozwiać tu wątpliwości sceptyków. W gruncie rzeczy wszystkim wątpiącym w piekło można by postawić pytanie: "A co waszym zdaniem Bóg powinien zrobić?" Wymazać wszystkie grzechy grzeszników łącznie z ich zasługami i dać im jeszcze jedną szansę? czy może machnąć ręką na wszelkie przeszkody i udzielić im cudownej pomocy? Ależ On to przecież zrobił na Kalwarii! A może powinien wybaczyć im? Tego z kolei oni sobie nie życzą. Po prostu ich zostawić? No więc boję się, że tylko to będzie mógł zrobić. Krętacz ze słynnych Listów starego diabła mówi: "w piekle ani jeden centymetr kwadratowy przestrzeni, ani jedna chwilka czasu nie są zajęte przez żadną z tych obrzydliwych sił [muzykę i ciszę], ale wszystko objął Hałas. Hałas, ten wielki dynamizm, słyszalny wyraz wszystkiego co tryumfuje, co jest bezlitosne i męskie. Hałas, który jest jedyną naszą ochroną przed głupimi żalami, rozpaczliwymi skrupułami i nieziszczalnymi pragnieniami. Kiedyś przemienimy w hałas cały wszechświat. Lewis pisał o piekle w sposób nieco nazbyt groteskowy mówił, na przykład, że czyta się tam tylko Dzieła Arystotelesa, ale możemy go tu usprawiedliwić wojennymi czasami, w jakich powstawała książeczka.
A co mówi Lewis na temat nieba? Największym dowodem na istnienie nieba jest, dla niego nieskończoność naszych pragnień. Lewis chce dowieść, że tak naprawdę nie pragniemy niczego innego niż prócz nieba. Na nieszczęście to pragnienie często bywa mylone z czymś innym: z potrzebami seksualnymi, karierą, znaczeniem w świecie itd. Niektórzy sądzą nawet, że jest ono pustym, niemożliwym do spełnienia złudzeniem. A jednak ta wrodzona tęsknota, zostaje wypełniona niewyobrażalną radością. "Nigdy go nie doświadczyłeś - pisze Lewis. Wszystkie przedmioty, które kiedykolwiek zawładnęły twoją duszą, były ledwie szczyptą nieba, niejasnymi odbłyskami, nigdy do końca nie spełnionymi obietnicami, echem, które zgasło zaraz po tym, jak rozbrzmiało w twoim uchu. Kiedy jednak będzie mogło się ono ukazać, a będzie jak echo, które nigdy nie zgaśnie, ale spotężnieje i samo stanie się dźwiękiem, wówczas je poznasz. Bez cienia najmniejszej wątpliwości powiesz: . Nie możemy sobie tego wzajemnie opowiedzieć. W każdej z dusz kryje się tajemne imię, niekomunikowalna i nieutulona chęć, obiekt pragnień, którego winniśmy nieustannie wyglądać aż do końca... Lewis zamyka rozważania nad niebem swoim ulubionym tematem: ideą kosmicznego tańca. Wszystkie bóle i przyjemności jakich doznaliśmy na ziemi są samym początkiem kroków kosmicznego tańca. Ale samego tańca nie można porównać ściśle z obecnymi cierpieniami. W tym tańcu zawiera się radość, ale nie istnieje ona sama z siebie. Nawet nie z powodu dobra czy miłości. Tą radością jest sama Miłość, sama Dobroć. To nie Ona istnieje dla nas, lecz my dla Niej.,,
http://mateusz.pl/ludzie/lewis/