Obserwator pisze:Jak się orientujesz, praca robotnika nie zapewnia dochodu, który mógłby umożliwić rozwój. Czasami nawet nie zapewnia minimum socjalnego, jeśli założy się rodzinę.
Nie zgodzę się - częściowo, bo mogę mówić poprzez pryzmat tylko jednego zawodu, z którym ja jestem powiązany.
Ja - dyplom technika budownictwa, 2 certyfikaty, ogólnie dobrze mi w szkole szło - po szkole średniej pierwsze studia nie wypaliły (nie taki kierunek) więc chciałem pójść do pracy - zgodnie z wyuczonym zawodem - na budowę. Piszę tu, tam, siam - nawet jednej odpowiedzi nie dostałem. Główny powód? Cóż - zapewne mój tytuł - za dużo na robotnika (bo lepiej wziąć kogoś po zawodówce, bo przynajmniej jest "nakierowany" odpowiednio) za mało na kierownika.
Skończyłem pracując w szkole, z której rok wcześniej wyszedłem (nauczyciel praktycznej nauki zawodu - jedyna grupa nauczycieli gdzie można mieć średnie wykształcenie) - ile zarabiam to można sobie zobaczyć na tabeli wynagrodzenia nauczycieli z "pozostałym wykształceniem" po awansie na 2. stopień (z 4). Jednak o rodzinie to ja sobie mogę - myśleć (i w sumie to tyle co mogę ).
Teraz weżmy "robotnika którego praca nie zapewnia dochodu" - info z "pierwszej ręki" - zbrojarz (czyli ktoś choćby po szkole zawodowej o takim profilu - zresztą takich uczę, w większości bardzo fajni ludzie) mający 2 lata doświadczenia (czyli jak się postara to w wieku 20 lat), będzie zarabiał 3x tyle, ile ja teraz po owych 2 latach pracy, ukończonym kursie pedagogicznym i awansie.
Jakie są moje perspektywy? Studia zaoczne, żebym mógł "wejść wyżej w tabeli" - bo za to w szkolnictwie płacą - nie za to jak i czego uczysz, tylko czy skończyłeś studia.
Więc w każdym bądź razie wykwalifikowany robotnik (w odpowiednim zawodzie) trzepie kasy tyle, że się wierzyć nie chce.
Ale trzeba zakończyć dyskusję na ten temat, bo się robi off-top dosyć mocny.