Jak poznać smak mięsa, nie zabijając zwierząt?
Podobnie jest - moim zdaniem - z poznaniem dobra i zła. II wojna światowa to ogromne cierpienie, ale pokolenie, które jej doświadczyło, dalo podwaliny pod pokój następnym generacjom. Dlatego dziś konfliktów zbrojnych o tak masowym i szerokim charakterze jest nieporównywalnie mniej, niż w I połowie XX wieku. Opatrzność doskonale określiła ten czas stosownie do rozwoju technicznego ludzkości. Bo wyobraźmy sobie, co byłoby, gdyby ten konflikt nie wybuchł 70 lat temu, ale obecnie? To byłaby wojna o niewyobrażalnej skali.
A że wojny - mimo wszystko - były w przeszłości asumptem do rozwoju moralnego, można dostrzeć, patrząc na zagadnienie z perspektywy historycznej. Dobrym przykładem jest porównanie Organizacji Narodów Zjednoczonych do Ligi Narodów z dwudziestolecia międzywojennego, a Ligi Narodów do standardów w polityce międzynarodowej, które obowiązywały wielkie mocarstwa przed 1914 rokiem. Różnica jest jakościowo olbrzymia. Dziś już nie potrzebujemy wojen, by to wszystko zrozumieć, dlatego jest ich coraz mniej. Jeśli wierzyć temu, co mówi spirytyzm, w światach wyższych nie ma wojen - bo tamtejsi ludzi nie potrzebują już czuć pieczenia stóp, aby biec do studni po wodę do gaszenia pożaru.