Xsenia pisze:Obecnie szkoły nie uczą myśleć. Nic a nic.
A dlaczego tak jest?
Ponieważ nasze szanowne Ministerstwo Edukacji myśli, że jak dowali programy nauczania że zachorować NIE WOLNO (na szczęście mnie to nie dotyczy, ale przedmiotów np. jednorocznych cześto tak, bo trzeba wyrobić godzinowo z materiałem), to i na naukę myślenia nie ma czasu, bo trzeba gonić program.
Często też jest takie przeświadczenie, że nauczyciel to jest wielki pedagog i ma wychować dziecko - ma pomóc w wychowaiu, jednak podstawy (i ogolnie większość) i tak dziecko musi wynieść z domu, ponieważ cóż - w dziesiejszej szkole nie ma jak wychowywać, ponieważ każde dziecko czy młodzież trzeba traktować prawie jak przedmioty - dlaczego? Dobrym przykładem będzie to, co powiedziała ostatnio moja szefowa (która też jest nauczycielką) - przychodzi chłopak, przybity tak, że lepiej nie mówić (cóż, budowlanka, mało jest młodzieży ze szczęśliwych domów), to ta po prostu chciałaby go przytulić, a i on tego by chciał (bo np. stracił matkę jak był dzieckiem i nie miał w swoim życiu kobiety, która by się nim opiekowała czy cokolwiek) - jednak nie może wykonać ruchu, ponieważ zaraz ktoś ją oskarży o jakieś molestowanie itd.
Ja też muszę bardzo uważać co mówię czy robię, bo jak się pochwali za dużo to już mogą być jakieś oskarżenia i tego typu bzdury (oczywiście mało prawdopodobne, ale jest możliwość), a już o poklepaniu po plecach w ramach gratulacji czy czymś podobnym to nawet nie myślę (i to mówię w stosunku do facetów, bo z jakbym miał lekcje z technikum, gdzie są dziewczyny, to już w ogóle apokalipsa i uczucie jak bym był pod okiem kuratora (miałem rok temu raz czy dwa po godzinie z technikum, więc wiem to z praktyki).