Czy warto komuś napomknąć o spirytyżmie ?
To zależy od pory
.Niedawno odbyłem z kolega pogawędkę na skajpie - po dłuższym okresie braku kontaktu.Ok godz. 2 nad ranem - już po kilku godzinach rozmowy - stwierdziliśmy ,że pora kończyć,no ale jeszcze kolega pociągnął mnie za język - co tam jeszcze u ciebie?Ostrzegłem,że jest jeszczce coś ( moje zainteresowanie spitrytyzmem ),ale o tym innym razem,bo jak znam kolegę - jak zaczniemy,to nie skończymy prędko.No i stało się jak przewidziałem,kolega chętnie podchwycił temat i ten mały toczący się kamyczek uruchomił lawinę,która zatrzymała się dopiero po kolejnych - prawie 5 - godzinach dyskusji
Niemniej dyskusja była bardzo ciekawa i stymulująca,kolega jako zdeklarowany ateista podrzucał coraz to nowe problemy a ja starałem się wybronić - nie przeczytawszy jeszcze wtedy całej "Księgi Duchów".
Z pewną satysfakcją stwierdziłem,że wyszedłem - przynajmniej w moim mniemaniu - obronną ręką z naszej potyczki słownej,tym bardziej,ze uważam wspomnianego kolegę za wyjatkowo inteligentną osobowość.Zawartość "Księgi Duchów" wchłonąłem i przyswoiłem jakby było to coś czego mi brakowało,jak swego rodzaju "inteligentny klej" który uporządkował i scalił układankę moich przemyśleń,przekonań,doświadczeń.Z zaskoczeniem stwierdziłem łatwość jaką sprawiało mi powoływanie sie na treść KD - gdyż w zasadzie mówiłem to co wewnętrznie czułem.
Dlatego - sądząc po swoim doświadczeniu - zgadzam sie z
Pablo diaz,że spirytyzm musi trafić na przygotowany - a przez to podatny - grunt.
O swojej drodze w tym kierunku,moich przygotowaniach - tych z poprzednich wcieleń nie mam zielonego pojęcia ale wierzę ,że i na te pytania w odpowiednim czasie znajdą sie odpowiedzi.
Uważam,że spirytyzm jest dla ludzi o otwartych umysłach,otwartych/gotowych na poszerzenie sposobu pojmowania własnej świadomości.
Oto moje 3 grosze