Osobiście przy modlitwie nie używam żadnych przedmiotów materialnych (ołtarzyków, obrazków itd) z prostego powodu: nie mają one dla mnie najmniejszego znaczenia, a widok czyjejś twarzy na obrazie jedynie mnie rozprasza. W czasie modlitwy wyłączam wszystko, co jest związane ze światem cielesnym, izoluję się od własnych zmysłów, by nie odbierać bodźców z zewnątrz. W tej chwili liczy się tylko mój duch i łącze ze światem duchowym. Nic poza tym nie jest mi potrzebne. Każdy głos byłby w tym momencie czymś, co zakłócałoby moje łącze. Dlatego nie chodzę na mszę. Każdy coś mówi, duchy chodzą pomiędzy ludźmi, fluidy duchów i ludzi mieszają się. Zbyt tam głośno i gwarno, bym mogła przeprowadzić porządną modlitwę.
Rozumiem jednak ludzi, którzy potrzebują w swym domu podobizny świętych. Wielu musi mieć w życiu obok siebie wzór do naśladowania. Tak jak napisała Bernadeta nie potrafią oni modlić się w pustkę i rekwizyty dają im koncentrację. Pytanie jednak, czy koncentracja jest ukierunkowana na podobiznę, czy na modlitwę?
Wielu ludzi prosi też "świętych" o pomoc w różnych sprawach i ją otrzymuje, a dlaczego? Dlatego, że człowiek prosząc otrzymuje pomoc od duchów opiekuńczych. Tak właściwie nie ma znaczenia, czy człowiek modląc się kieruje słowa do Marii, Józefa, św. Benedykta, czy kogokolwiek innego. Siłą jest tu myśl, potrzeba i pragnienie. To one są wysyłane w czasie modlitwy do świata duchowego mają moc i to na ich podstawie człowiek otrzymuje pomoc. Czy wiecie, że duchy dobre nie używają najczęściej imion? Jest to dla nich zbędne. To również z tego powodu nie jest istotnym jak mówimy do swojego Ducha opiekuna (anioła stróża). Nie ważne jak go nazwiemy, ponieważ wagę mają tylko nasze intencje, uczucia i myśli. Ludzie kierują więc swoje słowa do konkretnych postaci, ponieważ tak już jest zbudowana ludzka natura, że trudno im ogarnąć umysłem prawdziwą siłę modlitwy i charakter duchowości. Potrzebują czegoś namacalnego, widzianego, do czego mogą się odnieść, coś co rozumieją. Nie należy temu się dziwić.
Gdy proszę o pomoc mojego Opiekuna, mówię: "kochany mój, pomóż mi proszę". On wie, że o nim mowa.