Opowieści z "progu".

Jeśli szukasz miejsca, gdzie zamieścić temat niezwiązany ze Spirytyzmem, złożyć życzenia, zamieścić ogłoszenie o sprzedaży "nienawiedzonego" domu to miejsce jest właśnie dla Ciebie.

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Marzyciel » 09 cze 2017, 19:48

Może na początek gwoli wytłumaczenia. Wszystkie poprzednie wpisy, jak i zresztą ten poniżej, pochodzą
z okresu pięciu, sześciu lat wstecz. Dziś to wszystko wygląda trochę inaczej, jednak w opisie staram
się przedstawić to tak jak wyglądało w danym momencie. Moje eksploracje podzieliły sie na kilka
scenariuszy i kilka całkiem odmiennych rodzajów doswiadczeń. Części tego nie da sie po prostu przełożyć,
więc skupiam sie na tym co sie da. Problemem jest też sposób komunikacji. Na wyższych poziomach. Odbywa sie
ona z pominięciem obszarów w mózgu, odpowiedzialnych za język i mowę, oczywiście interakcje można zwerbalizować, jednak tak naprawdę nie pada ani jedno słowo.

Jest wiele niuansów które różnią jawę ze światem snu. Dlatego też staram sie rozdzielac te dwa światy.
Uważam jednak że każdy powinien zadać sobię pytanie. Czy ja śnie? I to nie tylko w czasie snu...
Śmierc może być najgłębszym snem jaki można doswiadczyć, samo utrzymanie świadomości będzię znacznie
trudniejsze niz podczas zwykłego snu, uważam to za naprawde ważne, przerwanie sznura łączącego oba
ciała spowoduję to, że zniknie przewaga jaką mamy za życia. Nie będzię można się obudzić...






Standardowa procedura, czyli liczenie oddechów i trzask, prask mogę sie odcieleśnić. Z każdym kolejnym
dniem jest to coraz łatwiejsze i bardziej naturalne. Patrzę na swoje śpiące ciało, jest trochę nierealne i
jakos takie groteskowe, sam widok tworzy dysonans który objawia się niekomfortowym uczuciem ucisku
w okolicy żołądka. Spadam stąd. Hop przez okno, ręcę w górę i prosto, aż do poranka...

"Klik"

Obszar tuż za szumem, przy wlocie na międzystanową. Moje standardowe miejsce spotkań z Marlą. Wyczuwam
jej promieniowanie, ciepłe miłe światło...

-Dzień dobry
-Witaj, gotowy na przejażdżkę?
-z tobą wszędzie.

"Klik"

Z tobą, albo i bez ciebie. Zawsze mnie tak załatwia, chyba czas się przyzwyczajać. Tymczasem troche się
tu rozejrze. Stoję na szerokiej na kilka metrów drodze, pokrytej czymś w rodzaju szarego pyłu, z tym że
się nie kurzy, co stwierdzam po potarciu bosa stopą. Nieźle... Mam na sobie białą szmatę, to znaczy szatę,
choć szczerze mówiąc tak naprawdę nie widze różnicy. Drogę otacza wysoki żywopłot, Niebo jest perfekcyjnie niebieskie, a wszystkie kolory mocne i jaskrawe. Dużo żywsze niz w realnym swiecie. To dziwny obszar, mam wrażenie że ja i to miejsce jesteśmy bardziej prawdziwi niż w fizycznej rzeczywistości. Moje ciało nie różni sie niczym od poprzedniego, no może tym ze nie czuje bólu, co stwierdzam po uszypnięciu się. Nie moge też pokonać grawitacji, więc pozostaje mi ruszyć do zakrętu...

Tego sie nie spodziewałem... To miejsce jest ogromne. Widze dużą przestrzeń, drzewa, jezioro i całą masę alejek które rozchodzą się we wszystkie strony. Wzdłóż nich ustawione sa ławeczki, zrobione z czegoś w rodzaju szarego metalu. Po mojej lewej widzę duży plac, wybrukowany białymi płytami. Jest fontanna i jakieś budynki, a i najważniejsze... jest tu pełno ludzi.

Atmosfera sielanki przypomina familijne spotkania w parku jakie widziałem na XIX wiecznych obrazach. Nawet
ludzie mają na sobie ubrania z tamtej epoki. Widzę kobiety w białych kapeluszach i mężczyzn w cylindrach, dzieci
choć jest ich niewiele, mają takie śmieszne spodenki i płaskie kapelusze. wygląda na to że cofnełem sie w czasie
na popołudniową herbatke...Chociaż, jeśli by się lepiej przyjrzeć, stwierdzenie że dominują stroje z XIX wieku, byłoby bardziej precyzyjne. Widzę też inne, starożytne tuniki, ale też i nowoczesne. To jednak marginalne przypadki.

Mam ochotę wskoczyć do fontanny żeby sprawdzić czy woda jest mokra, ale martwię sie jak mogłoby to być odebrane. Naprzeciwko jest wielki budynek z czerwonej cegły, a może szkarłatnej? W każdym bądź razie bardzo czerwony, cztery kolumny podtrzymujące sklepienie w kształcie trójkąta, przywodzą na myśl delficką wyrocznie, po środku widze duże drewniane drzwi, a nad nimi napis którego nie jestem w stanie odczytać.

-"Cierpliwość towarzyszy mądrości"
-Ładne, co to za miejsce?
-Biblioteka. Chciałbyś wejść?
-no pewnie, a właściwie kim jesteś?
-nazywam się Artur i można powiedzieć że znam to miejsce jak własną kieszeń, chodźmy...

"Dziadunio" ma na oko z siedemset lat, co wnioskuję po jego białej brodzie i czuprynie,
ale ma tez w sobie wigor dwudziestolatka, co po prostu czuję. Ubrany jest w złotą tunikę, a całość postaci przypomina starożytnego greckiego filozofa. No i najciekawsze, ja drepcze, a on unosi sie nad ziemią. Nie mam pojęcia o co chodzi.

Muszę przyznać że znów jestem zaskoczony. Ten budynek nie wydawał sie taki wielki. na wprost mnie widzę oddalone o jakieś czterdzieści metrów schody, które prowadza na podwyższenie. ściany po bokach, tworza półki w pełni pokrytę książkami. Na środku znajduję sie fontanna, z motywem Posejdona , podłoge pokrywaja biało niebieskie marmurowe płyty, ułożone w "karo". Całkiem niezła ta biblioteka. Idziemy na górę. To znaczy ja idę, bo Artur nie dotyka podłogi.

Całkiem niezły widok... Może zacznę od dołu, tu podłoga pokryta jest czerwonym dywanem, stoją rzędy regałów,
zapełnione książkami i zwojami, trudno oszacować długość, ale stawiałbym na kilkadziesiąt metrów.
Całość wieńczy olbrzymi witraż, którego wzoru nie jestem w stanie zrozumieć. Jest kilka stolików i krzesełka, przy
których siedzi kilka osób. Niedaleko mnie na wysokości drugiego piętra, lewituje gość w starym kapeluszu,
spokojnie przeglądając jakąś książke.

Muszę przyznać że jestem pod wrażeniem, ale nie mam ochoty "siedzieć w szkole", bo czuje że to tak się
skończy. Oczami wyobraźni widzę Artura jako nauczyciela ze wskaźnikiem i tablicą. Spadam stąd, tu musi być
coś ciekawszego do roboty. Wychodzę i dzieje się coś dziwnego... Mój wewnętrzny wskaźnik był prawie pełny,
a teraz jadę na rezerwach. Lokacja zaczyna się rozmywać, a mnie zaczyna "zmulać".

"Klik"

Wracam do ciała i muszę to przemyśleć...


W tamtym okresie nie wiedziałem, że pobyt na dalekiej "fazie", jest energochłonny. Tym bardziej nie było mnie
wtedy na to stać. To Artur od początku mojego pobyu "podtrzymywał mnie na duchu", i dzieki temu mogłem się tam utrzymać. Dziś potrafię utrzymac sie sam, bo wraz ze wzrostem doświadczenia, wzrastają też mozliwości. W sumie to rzadko tam bywam, bo "fazę " dalej, to jest dopiero ciekawie, ale to już całkiem inna historia...

Jeśli chodzi o "kompilowanie", mojego dziennika, to dalej nie mam pomysłu jak to robić. Narracyjny styl jest trochę
męczący, ponieważ musze to wszystko pisac od nowa. W dzienniku, przy jednym z moich naintensywniejszych doświadczeń, widnieje data i wykrzyknik... Tyle udało mi sie zwerbalizować
Sed fugit interea, fugit irreparabile tempus.
Awatar użytkownika
Marzyciel
 
Posty: 153
Rejestracja: 03 sty 2017, 17:56

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Marzyciel » 26 lut 2018, 22:26

P R O L O G
To był taki zwykły dzień, dawno, dawno temu, gwar miasta, szum głosów i ruch słów, który zapewnia odpowiednią dynamikę. Stoję w bramie i czekam na właściwa osobę. Szaro, buro i ponuro, specyfika miejsca, obskurnej bramy, w obskurnej części królestwa. Byłbym zapomniał. Umarłem jakiś czas temu i okazało się, że muszę z tym żyć, a raczej dalej żyć. Tylko gdzie indziej. Taka złośliwość losu. Człowiek czeka na święty spokój, a tu klops, praktycznie nic się nie zmienia. Przynajmniej w moim przypadku, bo mozna trafić znacznie gorzej, można i lepiej, zależy. Ja wylądowałem na Lustrze, to pierwsza brama gdzie można spotkać śniących ludzi, oczywiście o ile dotrą odpowiednio głęboko, poza wybroczyny własnych umysłów. Tu również trafiają martwi. Zazwyczaj, bo jeśli ktos wyśle po ciebie transport, to jak taksówką udasz się od razu w bardziej cywilizowane rejony. Wiecie tunel, światło i takie tam. U mnie był trzask i ciemność. Zaczełem widzieć po kilku dniach, prawdopodobnie, pózniej podążyłem nieświadomie za jakimś wędrowcem i znalazłem się w sferze która stanowi idealne odbicie ziemi. To projekcja wyobrazeń, wszystkich żywych istot, na temat tego jak wygląda. Zdarzają sie wariacje, nie powiem , ludziom w końcu chodza po głowach rózne głupoty, ale ogólnie jest to idealna replika codziennego świata w którym byliśmy za życia, przynajmniej tego pierwszego życia.

Jedyne co tu jest prawdziwe to ludzie. Chociaż nie widać żadnej różnicy. Można zjeść hamburgera i bedzię smakował, napić się wódki i sponiewiera, wszystko działa tak samo, a jednak jest trochę inaczej. Zastanawialiście sie kiedyś co robić gdy już nie musisz spełniac tych wszystkich cielesnych zachcianek które wypełniały całe twoje życie? Zwariować można. Nie zrozumcie mnie żle, mam ciało i nie różni się ono od poprzedniego, no moze troche, bo schudłem i poprawiła mi sie kondycja, ale tak naprawdę już nie potrzebuje o to dbać. To tylko projekcja. Moje wyobrażenie tego kim jestem. Mówią że człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, znikają stare potrzeby, pojawiają sie nowe. Grunt że ciągle do przodu. Jednak co do człowieka przylgnie, już nie chce odpuścić. Za życia byłem złodziejem, nie przeszkadzało mi to, ze bogaciłem sie na krzywdzie innych. Teraz robie praktycznie to samo, wbrew wierzeniom oba światy niewiele sie różnią, są równie drapieżne i niebezpieczne. Są tu oczywiście i bezpieczne enklawy, zresztą czego tu nie ma... Jestem w tym miejscu od niedawna i jego działanie znam głównie z opowieści, podobno ta cała sfera w której obecnie egzystuję to tylko ułamek procenta wielkości tego świata. Bardzo uboga i jeszcze podobna do starego życia.

Wracając do meritum, okradam śniących z PSE. Jest to pewna substancja. Coś jak mieszanka emocji wyzwolona przez strach. Tutejsza waluta. Dzięki niej i po wykorzystaniu odpowiednich wzorców, mozna manipulowac wiązka M. Czynnikiem spajającym ten świat. A teraz najważniejsze, umarli nie produkują PSE. To mogą tylko organizmy żywe. Mam na myśli takie które jeszcze muszą wymieniać tlen na CO2, bądz odwrotnie. Każdy z nas trafia tu z okreslonym zapasem, a śmierć jest katalizatorem dla tego wszystkiego co nas ukształtowało. Taki fundusz powierniczy. Ile nazbierasz, tyle będziesz miał na start.

Mój kapitał przypominał kiepski socjal, ledwo starczało by utrzymac sie poza ciemnością, ale dużo za mało by sie stąd wydostać. Potrzebuję jeszcze właściwego wzorca który pozwoli mi się przebic przez Asechrron, to coś jak rzeka, pasmo energii, napięcie powierzchniowe. W każdym bądz razie oddziela Lustro od następnej sfery. Mógłbym co prawda zapłacić jakiemuś Charontowi, ale skąd pewność, że mi się tam spodoba? Z nimi podróż tylko w jedną stronę. Dlatego tez zarabiam na pojazd. To powinno rozwinąć moja małą działalność. Niestety nikt nie da ci Sigila za darmo. Trzeba go kupić, lub na niego zasłużyć. Sigile to pewne schematy, wzorce energii, układy, może mechanizmy, brakuje mi ziemskiego odpowiednika. To pewien ruch, który nadajesz umysłem. Umiejętność. By ja zdobyć pracuję dla jednego z nadzorców, grubego Toma i to z jego opowieści znam większośc zasad obowiązujących w tym świecie.

Ktoś mógłby zapytać czego nadzorcą jest Tom? No cóz wszystkie tereny od Lustra, aż do Pałacu, należą do kogoś. Lustro to szara strefa, bardzo słabo kontrolowana, pewnie dlatego że nie ma tu za duzo zysków. Aczkolwiek kontrolowana. Tom powoli wtajemnicza mnie w zawiłości działania królestwa. W skrócie istnieje tu pewien system, są różne szczeble i hierarchie. Za Asechrronem znajdują się terytoria Władców. Oddzielane kolejnymi rzekami. Gdzieś hen hen, znajduję się Miasto i Pałac. Również Otchłań. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem jak to działa, pożyjemy zobaczymy. Narazie trzeba skoncentrować się na celu.

Śniący są raczej marnym kąskiem. Ubóstwo emocjonalne większości ludzi,którzy, zresztą jak ja kiedys, sa skupieni tylko na materialnej części życia, daje się we znaki , ale oni rano się obudzą, z ciemnością zamiast nocy, ale się obudzą. To zabawne, ze wiekszość ludzi w czasie snów robi to co przez cały dzień. Pracują, kupują, konsumują i kopulują. Nawet mi ich nie żal. Co prawda zyski małe, ale nic nie tracą. Tylko trochę wspomnień. Okradajac umarłych, wystawiam ich na działanie sił które niekoniecznie nazwałbym sprzyjającymi. W odróżnieniu od większości trudniących się tym fachem, mam jakies skrupuły. Może dlatego, po nagłym zgonie odbilem się od Lustra, zamiast poleciec gdzieś dalej. Na terytorium odpowiednie dla takich jak ja. W sumie, pewnie pracowałbym dla kogoś innego, o ile nie miałbym pecha i nie wyladował blisko rdzenia. Wtedy byłbym niczym. Pogrążonym w agonii, strzępem umysłu.

Większość śniących po prostu krąży nieświadomie, spełniając swoje pragnienia, bądz tocząc zwykłe życie. To i tak ci lepsi, którzy wydostali się poza balon ochronny, któy oddziela świat żywych od świata po śmierci.. Wyjątkiem wśród śniących są wędrowcy. Ktoś kto swiadomie i jeszcze za życia penetruję ten świat ma zwasze duze zapasy PSE. Można się trochę wzbogacić. Zwykle nie są niebezpieczni, ale Tom mówił że zdarzają się tacy którzy posiadają umiejętnmości manipulacji wiązką lepiej niż niektórzy starzy mieszkańcy królestwa, a nawet lepiej niż Tronty, wojskowi dówódcy oddziałów należących do Władców. Być może mnie straszy, byc może nie , nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Więc czekam, że dziś mi sie poszczęści i okradnę jakiegos zagubionego wędrowca z dużej ilości mocy. Taki los na loterii, ale póki co widzę tylko mocno przytłumioną kobięte która kłoci się ze sprzedawcą o cenę truskawek. Ciekawe czy słodkie?

I wtedy go zobaczyłem. Taki zwykły, podobny do nikogo, ale ociekał PSE, jak kawał miesa smażony w głębokim tłuszczu. Wyglądał na zagubionego, patrzył na otoczenie z ciekawością, jakby widział coś takiego po raz pierwszy. Omal nie podskoczyłem do góry. Będę bogaty. Szybko przemieściłem się w jego pobliże i zaczepiłem.

-nie boisz się chodzić sam w takim niebezpiecznym miejscu?

Spojrzał na mnie z dziwnym uśmiechem, ale nie powiedział nic. Po prostu mnie olał i zaczął iść dalej wpatrując się w tło z zachwytem nowicjusza.

-głuchy jesteś? a może głupi?

Nawet się nie odwrócił, szkoda byłoby łatwiej. Schemat mam wyuczony i jest równie naturalny jak ruch ręką. Uderzam w niego małą czarną kulką ze skondensowanym strachem., która po zetknięciu z ciałem człowieka zaczyna reagować, co wyzwala i magazynuje PSE. Przynajmniej tak było zawsze, do tej pory, bo pocisk przeleciał przez niego, jakby go tam nie było. Ale poczuł, bo się odwrócił. W końcu zwróciłem jego uwagę, spojrzał na mnie, a w jego spojrzeniu było coś niepokojącego.

To pojawiło się nagle, przygniotło jak kilka atmosfer napierajacych na splot słoneczny. Szare otoczenie pociemniało jeszcze bardziej, barwiac niebo złowróżbna czernią. Po twarzy wędrowca przebiegł impuls. Białe bezgłośne światło które rozprysło we wszystkie kolory. Tak jakbyś wlał przepalony olej do wody. Najpierw pojawia się kolorowa obwoluta, by za chwile ustąpić czerni, ciemnej jak mrok. Sekundę pózniej istota już nie była człowiekiem. Przypominał gigantyczne zakłócenie. Szumiacą i trzeszczącą ciemność. W miejscu oczu miał dwie linie z wylewającym sie z nich żarem który sprawiał wrażenie gorącego jak tysiąc słońć. Wielka czarna dziura o humanoidalnym kształcie, sprawiająca wrażenie że za chwilę zacznie pożerać wszystko wokół. I ten uporczywy dzwięk, którego natężenie rośnie z każdą chwilą.

Fala uderzyła we mnie z niespotykaną prędkością. To tak jakbym był bombardowany tysiącami cieniutkich igieł, wbijają się i rozrywają mój umysł. Nie jestem w stanie zareagować. Wdziera się , przenika każda cząsteczke z której jestem zrobiony. Tak jakby ktoś wsadził ci kościstą rękę do mózgu, zupełnie ignorując że jest tam jeszcze czaszka. Obrzydliwe uczucie powoduje u mnie całkowita niemoc i ciagle nabiera na sile. Rośnie z każdą kolejną chwilą i przygniata jak miliony sześciennych ton wody. Zaraz mnie odetnie. Świat zaczyna migać jakby oświetlony potężnym stroboskopem. Ciemność. Uderzenie. Światło. Uderzenie. Ciemność. Juz dłużej nie wytrzymam. Czuję się jak nanizany na nitkę, kompletnie pusty...Nie wytrzymam już nic wiecej...
I wtedy rozpadł się... na tysiąc kawałków...




Jakiś czas temu podjełem próby napisania książki i udało mi sie wprowadzić to w zycie.Co do treści fragmentu to nie zawracajcie sobie głowy. To przypadkowa scena, z przypadkowym bohaterem i z ograniczoną perspektywą. Głównie proszę o opinie, na temat stylistyki. Czy dobrze się to czyta? Czy sposób narracji jest odpowiedni? Czy dodać opisy otoczenia?
Sed fugit interea, fugit irreparabile tempus.
Awatar użytkownika
Marzyciel
 
Posty: 153
Rejestracja: 03 sty 2017, 17:56

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Krzysztoff » 26 lut 2018, 23:09

Myślę że bardzo ciekawie piszesz i sama materia jest fascynująca. Proponował bym mimo to skonsultować się ze specjalistą. Warto popracować nad strukturą książki by stopniowo wprowadzać czytelnika w nowe odkrycia terminy czy światy.
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Marzyciel » 26 lut 2018, 23:18

Prolog ma na celu wzbudzenie ciekawości co do świata i zasad w nim panujących. Coś w rodzaju,
to niekoniecznie tak wygląda, ale mogłoby tak wyglądać z określonej perspektywy. Struktura jest
gotowa, tak jak świat i bohaterowie. Historia to sekwencja zdarzeń widziana z perspektywy różnych mieszkańców królestwa. Zastanawiam się czy nie zrezygnować całkowicie z wątku głównego bohatera, a zamiast tego wprowadzić nowych bohaterów. Czeka mnie jeszcze trochę pracy, ale mam na to pomysł. Zastanawiam się czy lekko się to czyta, bo płynność to coś na czym mi zależy.
Sed fugit interea, fugit irreparabile tempus.
Awatar użytkownika
Marzyciel
 
Posty: 153
Rejestracja: 03 sty 2017, 17:56

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Marzyciel » 03 cze 2018, 11:47

Pod wpływem sugestii Krzysztofa, jak i osób związanych z literaturą, postanowiłem zmienić formę opowieści. Jeśli ktoś byłby ciekawy, to publikacje znajdzie tu: https://www.wattpad.com/583366428-w%C5% ... cji-prolog Będę to uzupełniał w miarę regularnie. Pozdrawiam.
Sed fugit interea, fugit irreparabile tempus.
Awatar użytkownika
Marzyciel
 
Posty: 153
Rejestracja: 03 sty 2017, 17:56

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Krzysztoff » 11 cze 2018, 21:32

Fajnie że piszesz, myślę że warto i już czekam na kolejne części. Co do stylu - to ... hmmm... (nie obraź się) książka sprawia wrażenie fikcji literackiej , nie wiem dlaczego, ale takie wrażenie obserwuję. Jak przypominam sobie książkę Monroe-a to jednak było tam znacznie więcej opowieści o nim samym , jego życiu i jak dochodził do swoich oobe i jak to wpływało na jego życie; pewnie dlatego sprawiało to wraźenie dokumentu)

Jedna rzecz mnie jeszcze zastanowiła o której już tu pisałeś - liczbie ludności i jej wzroście przez ostatnich 40 lat tak gwałtownie co miało by świadczyć o tym że wielu z nas jest tu pierwszy raz.

Hmmm.... no tak jeszcze raz nad tym się zastanowiłem , bo przecież reinkarnacja jest faktem :) - no więc szacunki naukowców opiewają że całkowita liczba ludzi którzy kiedykolwiek żyli na ziemi to około 108 miliardów; z czego 7% żyje teraz (źródło wiki) . Gdyby uznać że "społeczność duchów" jest zamknięta i ogranicza się do Ziemi , to daje około 13 wcieleń na osobę.

No oczywiście te obliczenia są bardzo niedokładne, równie dobrze mogło by to być 1300 wcieleń albo 13 tysięcy - tak czy inaczej nie jest to porażająca liczba ale jednak większa od zera

Pozdro
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Marzyciel » 11 cze 2018, 22:27

Książka jest fikcją literacką. Czerpię z własnych doświadczeń, ale bohater nie jest mną. To zamierzony efekt. W kolejnej części trochę uporządkuję wygląd procedur w osiąganiu świadomego śnienia, trochę ugruntuję bohatera. Zafunduję też seans spirytystyczny sprzed czterech tysięcy lat. ;)
Zgodnie z wcześniejszą radą, powoli nie wszystko naraz.
Kolejne części będę wrzucał co drugą sobotę.
Prosiłbym o link do wiki w sprawie liczby ludności.
Sed fugit interea, fugit irreparabile tempus.
Awatar użytkownika
Marzyciel
 
Posty: 153
Rejestracja: 03 sty 2017, 17:56

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Krzysztoff » 12 cze 2018, 14:26

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ludno%C ... C5%9Bwiata

"Liczba ludzi którzy kiedykolwiek żyli w całej historii szacuje się na około 108 miliardów, z czego około 7% żyje obecnie."
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: Marzyciel » 12 cze 2018, 20:50

To niewiele zmienia. Mogę policzyć z drugiej strony. Według wskaźnika, który mi wrzuciłeś, pomiędzy rokiem pierwszym naszej ery a dwa tysiące pierwszym, mamy sto pięć miliardów urodzeń. Przyjmijmy, że dusza inkarnuje się co pokolenie. Jakieś 50 lat, chociaż można przyjąć nawet co 25 lat. Czyli odpowiednio 40 lub 80 pokoleń. Daję to: około dwóch miliardów sześćset milionów dusz lub miliarda trzystu. Skoro pomiędzy 1950 r., a 1990 r. liczba ludzkości uległa podwojeniu, startując od tych dwóch miliardów sześćset, to szanse, że twoja dusza ma więcej niż czterdzieści lat, wynoszą 50%. Matematyka nie kłamie.
To nie wyklucza reinkarnacji. Statystycznie może istnieć dusza, która ma za sobą 100 inkarnacji. Tylko jeśli ciągle jest na ziemi, to nie najlepiej mu idzie.
Sed fugit interea, fugit irreparabile tempus.
Awatar użytkownika
Marzyciel
 
Posty: 153
Rejestracja: 03 sty 2017, 17:56

Re: Opowieści z "progu".

Postautor: ronald73 » 13 cze 2018, 14:20

Marzyciel, a skąd wiesz np ile dusz trafi w tym czasie do nieba i na ziemie nie wróci? Ile dusz dostanie łaska od Boga żeby wrócić na ziemi z jakis zadanie od Niego do wykonanie? Ile dusz jeszcze jest żeby pierwszy raz na ziemi się urodzić? Ile dusz jeszcze jest które muszą naprawiać ilość jakis tam błędów z przezłosci?
Zasady do reinkarnacji które On ustalił to chyba więcej niz obliczenie matematyczny ;)

Według literatury które ja przerabiam czas reinkarnacji może trwać od około 80 do 500 lat, dużo zależy od poziom rozwoju ludzkiego organizm (jest ich siedem).
tylko czasami coś czytam
ronald73
 
Posty: 305
Rejestracja: 25 sty 2018, 21:08

PoprzedniaNastępna

Wróć do Różne różności

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości