Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Miejsce, w którym przeczytać można różne intrygujące opowieści związane ze Spirytyzmem.

Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: Arek C » 19 paź 2018, 22:53

06.10.2018 miałem okazję brać udział w seansie spirytystycznym z Kai Mügge. Seans odbył się w pomieszczeniu domu rodziców medium, gdzie od ponad 14tu lat grupa"FEG-Zirkel" dokonuje eksperymentów ze światem poza naszych wymiarów, tak przynajmniej sądzą. Przyznaję się, że byłem bardzo podekscytowany, od ponad pół roku czekałem na tą możliwość. Nasza grupa składała się z 20tu osób. Na początku zostaliśmy zaproszeni do pokoju gościnnego, tutaj przy luźnej rozmowie każdy przedstawił się i powiedział kilka słów o sobie. Okazało się, że mamy w grupie dwoje medium, jedna pani już uczestniczyła w seansie z Mügge, druga była tutaj po raz pierwszy. Obie panie praktykują kontakt ze światem duchowym w swoich kręgach. Ponadto było tam kilka osób, które po raz pierwszy brały udział, niektórzy już mieli więcej doświadczenia, było też małżeństwo starszych ludzi, którzy mieszkają po sąsiedzku i znają medium najlepiej z nas wszystkich. Kai zaczął od wykładu o początkach spirytyzmu, przypadek sióstr Fox i inne. Później opowiadał o początkach swojej grupy, o zmarłym profesorze Bender, który jest tą częścią, która kontroluje przebieg eksperymentów i który mówi przez medium podczas seansu. Wykład trwał około godziny, następnie przejęła Julia, żona medium, podczas gdy Kai zmienił pokój gdzie zaczął przygotowania do wejścia w stan transu poprzez oddychanie holotropowe. Julia opisywała przebieg seansu, z czym się możemy liczyć, co jest dozwolone, a co nie. Ostrzegła przed wysoką temperaturą i jeżeli ktoś będzie czuł się słabo, niech da znać od razu, zanim osunie się z krzesła, ale to tylko w ostateczności. Przerwanie seansu prawie zawsze kończy się jego zakończeniem, próby wznowienia owocują jedynie w bardzo słabe wyniki. Ponadto informuje nas jak medium będzie kontrolowane z dwóch stron i jak ona będzie kontrolowana przez osobę siedzącą po jej prawej stronie, sama będzie nucić na głos, żeby każdy wiedział i słyszał, że nie zmieniła swego miejsca. To dotyczy oczywiście tylko tej części eksperymentów, gdy światło będzie zgaszone.
Schodzimy do piwnicy gdzie znajduje się pokój seansów. Julia sprawdza, czy ktoś nie posiada podejrzanych przedmiotów, żadnych latarek, laserów, telefonów i podobnych, bez biżuterii, pasków do spodni i butów wchodzimy do środka. Pokój jest obłożony drewnianą boazerią, usunięto z niego wszystko, co niepotrzebne a mogłoby wzbudzać podejrzenie. Przy ścianie stoi kabinet medium, czarna kotara zawieszona na kolistym stelażu, to święte miejsce medium, przynajmniej niemieckiej szkoły spirytystów. Jak wiadomo inne media wcale nie potrzebowały kabinetu, np.: Franek Kluski. Każdy może przeszukać pokój i kabinet, tu nie ma wiele do szukania oprócz zdjęcia na ścianie, z którego uśmiecha się Hans Bender i gadżetów, które będą używane w eksperymentach nic innego tu nie ma. Siedzimy na krzesłach w kole, Julia przyprowadza medium, który siada w kabinecie na swoim krześle nadal głośno oddychając. Julia pokazuje nam gadżety które naświetla latarką o białym świetle. Są to: mały bębenek przyklejony na stałe do podłogi, trzy fosforyzujące piłeczki wielkości pingponga, papierowa trąbka z fosforyzującymi naklejkami, ekran o wymiarach 15x15cm, także on zostaje naświetlony. Julia posiada jeszcze latarkę z czerwonym światłem, by oświetlić ektoplazmę, ponadto pokazuje nam magnetofon, który znajduje się przy niej, będziemy śpiewać do muzyki. Ostatnie instrukcje, żeby głośno komentować co kto widzi lub dotyki, żeby zwrócić uwagę innych, w jakim miejscu pokoju dochodzi do materializacji, także w przypadku gdy zostanie przerwany łańcuch rąk trzeba powiedzieć, wtedy eksperyment zostaje wstrzymany.

Wprowadzenie.


Po kilku minutach oddychania holotropowego medium wita nas, a raczej Hans Bender, który przemawia teraz przez medium, jeszcze słychać dwa różne style mowy i dodatkowe sapanie jakby ktoś był chory na astmę. Po krótkim czasie styl mowy medium stabilizuje się i już słychać czysty głos Bendera. Wita nas w swoim imieniu i imieniu "chemików", innych "spirits" którzy będą odpowiedzialni za dzisiejszy seans. Hans Bender opowiada ograniczonym spostrzeganiu istot ludzkich, o innych wymiarach, na koniec prosi by z otwartym sercem i bez strachu podchodzić do następnych wydarzeń. Trzymamy się za ręce i śpiewamy głośno hity lat 70-80tych, próbując wytworzyć pozytywną energię, która podobno ma pomóc otwarciu się portalu i która ma być tak potrzebna do udanych pokazów. Wewnątrz kabinetu widać pierwsze błyski światła, są dość słabe, ci, którzy siedzą najbliżej komentują głośno.

Dotyki.

Hans Bender prosi o wyłączenie muzyki, słyszymy jak medium szura krzesłem przesuwając się przed kabinet, Bender prosi o światło i kontrolę medium, na chwilę zostaje włączone czerwone światło, medium jest trzymane za ręce z obu stron. Julia gasi światło a swoją rękę podaje sąsiadce z prawej, tym samym wszyscy jesteśmy w łańcuchu. Julia półgłosem nuci tak, żeby wszyscy słyszeli, że znajduje się na swoim krześle, Bender objaśnia, że zmaterializowały się fikuśne istotki, które chcą się trochę pobawić, mamy głośno komentować. Chwilę później słyszymy jak jeden z uczestników woła --Dotyk na kolanie!--, także ja odczuwam jakby mnie ktoś na kolanie dotknął, i następni, i następni. Mój następny dotyk był bardziej stanowczy, jakby ktoś dwa razy postukał mnie palcami ręki. Moja sąsiadka też miała solidne dotknięcie, bo aż drgnęła całym ciałem. Coś małego parsknęło na podłodze po mojej prawej, odgłos przypominał bardziej zwierzę. Bender wchodzi w rozmowę z uczestnikami, chce, by mu komentować co się dzieje. Moja sąsiadka z lewej mówi głośno, że coś ją głaszcze po głowie, Bender dopytuje się o szczegóły, teraz jakby palce wchodziły w związane z tyłu włosy. (Tutaj mała uwaga: za naszymi plecami między oparciem krzesła a ścianą było około 20cm. miejsca, niemożliwe by w ciemności ktoś tam się wśliznął i nie trącił uczestników). Po głosie było poznać, że jest bardzo podekscytowana, jakby z niedowierzaniem zapytała mnie, czy to moja ręka? Ze śmiechem odparłem, że przecież moją rękę to ona sama trzyma w swojej. Dotyków było w sumie sporo, miałem 2 na kolanie, raz nogawka i jeden w okolicach klatki piersiowej. Niekiedy miałem wrażenie, że inni mieli prawie jednocześnie dotyki. Moim zdaniem te dotyki na kolanie odczułem jako typowe odczucie jak ktoś dotknie palcami ręki, to nie było nic miękkiego ani nic jak np.: z metalu. Bender następnie poprosił by owe istotki zagrały na bębenku. Chwilę później słychać było niemrawe uderzenie w bębenek, który był ode mnie zaledwie w odległości 1 metra. Muszę wspomnieć, że medium był nadal kontrolowany przez trzymanie za rękę, ponadto jak mówił to było słychać skąd nadchodzi głos, a Julia cały czas nuciła półgłosem, że można było ją zlokalizować. Była też trzymana za rękę. Niewidzialne coś pukało w bębenek, niekiedy jakby też z boku, a nie z góry. Głośno podziękowaliśmy za rytmy, na tym skończył się pierwszy eksperyment.

Piłeczki.

Następnie Bender przedstawił nam zabawę świecącymi piłeczkami. Najpierw zapalono czerwone światło, Julia na bębenku umieściła ekran a na nim trzy piłeczki, które naświetliła latarką. Znów to samo, najpierw śpiewamy do muzyki, medium na krześle opuszcza kabinet, światło zostaje zapalone, kontrola medium, gaszenie światła, Julia nuci a Bender zaprasza niewidzialne istotki do zabawy. Nad piłeczkami widać ciemne cienie, zostają zrzucone z ekranu. Bender prosi Julię o zapalenie światła i żeby piłeczki położyła na swoje miejsce. Julia zaświeca światło i podchodzi, by pozbierać piłeczki. Teraz moja mała uwaga, gdy Julia podeszła do nas, można było odczuć wibrację w podłodze, byliśmy bez butów i chociaż Julia waży maksymalnie 65kg to i tak drewniana podłoga zrobiła swoje i można było to odczuć w swoich stopach ( tak na marginesie: Kai waży około 140kg). Eksperyment wznowiony, znów jakaś niewidzialna siła zrzuciła piłeczki. Jedna z nich została wzięta jakby w dwa palce i zaczyna się poruszać po podłodze, bez toczenia się zmienia szybkość i kierunek. Jest widoczna przez wszystkich, gdyby był tu człowiek jego sylwetka przysłoniłaby części uczestnikom widok. Ogólne zadowolenie, grupa głośno dziękuje za pokaz.

Ekran.

Tym razem zostaje naświetlony ekran, Julia wraca na swe miejsce i wszystko od początku. Medium szura krzesłem, światło, kontrola, bierzemy się za ręce, światło zostaje wyłączone. W ciemności świeci oświetlony ekran, najpierw na jego tle ukazują się pojedyncze palce, w zależności jak do widza, raz my z lewej, raz ci z przeciwka lepiej widzą. W pewnym momencie my z naszej strony widzimy dokładnie całą dłoń, jest wielkości dziecka lub kobiety, nie jest duża. Przy tym widoku, ponieważ trochę też wygląda jak wielki pająk dostaję "gęsiej skórki" i to porządnie, uzmysłowiłem sobie, że te ciemne coś, coś bez reszty człowieka, dotykało mnie. Po paru minutach palce przestały się pokazywać i myśleliśmy, że to już koniec, gdy cały ekran zaczął się poruszać. Wniosek taki, że ręka wzięła ekran i porusza nim na prawo i lewo. Hans podziękował za udany występ i zapowiedział materializację obiektu.

Materializacja 1


Po około 5 minutach wspólnego śpiewania Hans prosi Julię o włączenie czerwonego światła. Medium stoi przed gabinetem, widzimy go dokładnie, jasność jest dobra, pamiętam, że oglądałem wiele zdjęć z seansów, ale na fotkach wydawało mi się, że między widzem a medium była dość spora odległość. Tutaj w Hanau, w tym małym pomieszczeniu Kai znajduje się nie dalej niż półtora metra ode mnie, a uczestnicy po mojej lewej siedzą jeszcze bliżej. Pierwsza pani z naszej strony, jak się nachyli to dotknie go ręką, jestem pozytywnie zaskoczony. Hans opowiada o współpracy z innymi grupami, że bardzo się cieszy z tego powodu i że szykuje mały upominek, mamy bacznie obserwować ręce medium. Kai stoi przed gabinetem, dłonie w poziomie, palce wyprostowane. Czekamy może kilkadzieści sekund, w pewnym momencie pod dłonią błysk białego światła i w ułamku sekundy coś ciemnego zostało tym światłem oświetlone. Chwilę później słychać jak coś ciężkiego spadło na podłogę. To działo się przy czerwonym świetle tak, że każdy mógł zobaczyć leżącą na podłodze figurkę hinduskiego bóstwa. Czy był to jakiś trik?. Jego ręce były widoczne, oświetlenie dobre, siedzimy blisko, figurka ma swoje wymiary, ukryć w dłoni nie za bardzo, z rękawa nie wypadła, bo Kai ubrany jest w koszulkę z krótkim rękawkiem. (Mnie) szczęka trochę opadła. Hans prosi, by figurkę przekazać jednej z uczestniczek, która sama jest medium. Po seansie podczas rozmowy oczywiście chciałem ową materializację z bliska pooglądać, ta pani pokazała swoją zawieszkę na szyi. To była inna materializacja z innego seansu.

Ektoplazma 1

Światło zgaszone, łańcuch rąk i śpiewamy. Hans przerywa, Julia wycisza muzykę i zapala czerwone światło. Medium szurając krzesłem wydobywa się z gabinetu, prosi Julię, żeby dać więcej światła, Julia podkręca aż słyszymy "stop". Prawe oko medium jest zamknięte, trochę lśniąca masa wydobywająca się z obu kątów oka łączy się w jedność i dość grubym pasem o szerokości około 4cm spływa w dół, aż do końca brody przylega do twarzy. Pod brodą rozszerza się i ma długości około 20cm która zwisa w dół, przy końcu widać jakąś bulwę. Tę końcową część zasłania mi ręka medium i nie mogłem jej dobrze widzieć. Inni komentowali, że widzą tam kryształ, medium przez około 3 minut próbował wyłuskać ów przedmiot, który był wielki prawie jak dłoń. Julia, która siedziała najbliżej zepewniała, że Hans da sobie radę, że to dość kleista substancja. Nieraz czytałem o ektoplazmie, o badaniach w laboratorium i że ma różny wygląd, tu wyglądała jak zaschnięty wosk, całkiem martwa..... aż do wyciągnięcia kryształu. Hans przykazał, aby Julia o wyczyściła --...i tym razem proszę, żebyś go przekazała dalej, a nie w tajemnicy sprzedała na alegro--, wszyscy w śmiech, Hans słynie ze swego poczucia humoru, o czym się jeszcze przekonamy. To był prezent dla Dominika, uczestnika naszej grupy. Kryształ ma być pomocny przy nawiązywaniu kontaktów z istotami duchowymi. Teraz gdy kamień został usunięty i ręka medium nie przeszkadzała, można było obserwować, że ektoplazma pod brodą miała kilka dłuższych końców, jakby trochę macki ośmiornicy i te poruszały się samowolnie. Część, która znajdowała się na twarzy była nieruchoma, ta część poniżej brody była żywa i chociaż nie wiła się szybko można było zauważyć ruch.


Materializacja 2

Następny eksperyment zaczął się szybciej niż dano odpowiedni znak, już podczas śpiewania usłyszeliśmy jak coś potoczyło się po podłodze. Julia ścisza muzykę i włącza czerwoną lampkę, medium wychodzi z kabinetu i staje w pośrodku naszego koła, z ust sypią się kolorowe kamyki. Julia klęka przed nim, tak by nikomu nie zasłonić i oświetla dodatkowo twarz latarką z białym światłem. Medium przyłożył palce wskazujące około 2cm poniżej oczu, chyba nawet trochę naciągając skórę w dół. Czekamy, mijają sekundy, pod okiem pokazuje się zgrubienie które wędruje do góry, pierwszy kamyk samoczynnie wyskakuje z oka. Teraz to samo dzieje się z drugim, pojawia się zgrubienie, wędruje do góry i wypada, i tak na przemian, raz prawe raz lewe oko. W sumie około 8 kryształów w ten sposób ujrzało świat. Ostatni chyba inną drogą wędrował, bo zablokował się w kącie oka, tu medium musiał pomóc palcem by ten wypadł. Następnie kamyki przez nos, krótki proces, medium dmuchnął tak porządnie, że za pierwszym razem wszystkich się pozbył. Teraz przyszła pora na kanały uszne, z obu wysypały się kamyki, tym razem Julia nie musiała pomagać pincetą tak jak na jednym z filmów na yt. Koniec materializacji, Julia zbiera z podłogi kamyki, są to: kolorowe "szkiełka", większe i mniejsze, także 3 metalowe buddyjskie głowy o wielkości 0,5cm.
Najwięcej wrażenia zrobiły kamyki wydostające się przez oczy, wszystko było dobrze widać, najlepsze oświetlenie jak do tej pory, ręce medium widoczne. Ponadto każdy wie jak reaguje oko, jak łzawi, by pomóc pozbyć się ziarnka piasku czy odrobiny kurzu. Tutaj nie było ani łzawienia, ani jednego mrugnięcia. Co do kryształków, nie są one jakieś super wypolerowane, dwa dostałem w prezencie, ten większy ma ostry brzeg, takim można sobie skaleczyć oko.

Papierowa trąbka

Medium powróciło do kabinetu, światło zgaszone, łańcuch rąk i śpiewamy. Nagle w kabinecie widać błyski światła, biało-zielone, dużo mocniejsze niż na początku seansu. Medium na krześle opuszcza kabinet, Julia zapala światło i latarką podświetla papierową trąbkę, która będzie świecić w ciemności. Wszyscy biorą się za ręce, medium siedzi przed kabinetem trzymane za ręce z dwóch stron. Julia gasi światło i nuci na głos, podczas gdy my wpatrujemy się w świecący obiekt. Po kilkunastu sekundach trąbka wznosi się i zatacza równomierne koła, i tak kilka razy, następnie zostaje rzucona na podłogę i to tak, że poturlała się pod krzesło mojej sąsiadki z prawej strony. Hans Bender poprosił nas, by mocniej ścisnąć ręce. Myślałem, że Julia zaświeci lampkę i wyciągnie trąbkę, ale nie, sama się podniosła i wymanewrowała między nogami krzesła i sąsiadki nie dotykając niczego. (Dla człowieka w takiej ciemności coś raczej niemożliwego, by nie zawadzić, nie zostać zauważonym) Teraz zaczął się odjazd, papierowa trąbka latała po całym pomieszczeniu szybkością, że ledwo szło nadążyć z patrzeniem, może sekunda była potrzebna od ściany do ściany , i tak kilka razy. Z obawy, że trafi w głowę uchylaliśmy się za każdym razem. Latała nawet wzdłuż za naszymi plecami tam, gdzie człowiek nie umiałby przejść i cały czas bardzo szybko. Raz zatrzymała się nad jednym z uczestników, puka go parę razy w ramię i znów zabójczym tempem robi piruety i inne pokazy. W sumie ten eksperyment w całości trwał 5 minut.

Ektoplazma 2

Medium siedzi w kabinecie, tupie nogą, to znak dla Julii, muzyka zostaje wyciszona, zostaje zapalona czerwona lampa. Medium na krześle opuszcza kabinet, przy czerwonym świetle widać, że z jego ust wystaje zbita masa o dł. około 15cm i grubości może 8cm, na końcu trochę szersza. Medium siedzi pochylony do przodu w szerokim rozkroku, ręce spoczywają na kolanach. Ektoplazma pod postacią zbitej solidnej masy wydłuża się powoli, kiedyś , parę lat temu medium pomagał sobie rękami, od pewnego czasu już ich nie używa. Nie ma oznak krztuszenia się albo jakiegoś dyskomfortu. Masa ma już długość około 50cm a zgrubienie na dole przyjęło wygląd zaciśniętej pięści. Całość wygląda jak ręka dorosłego człowieka, od łokcia do zaciśniętej pięści. Oświetlenie jest dobre, wszyscy widzą i komentują. Ektoplazma nadal rośnie, teraz ma już około 80cm. Zaciśnięta pięść otwiera się, widzimy poruszające się palce są one dłuższe niż u człowieka i...... płaskie jakby wycięte z papieru. Gdy nasze ludzkie palce są ogólnie powiedziawszy okrągłe, te były nienaturalnie płaskie. Poruszają się razem i niezależnie, wracają w pięść i znów się otwierają, wybuch śmiechu uczestników. Bender zwinął wszystkie palce, tylko środkowy pozostał wyprostowany, to chyba pozdrowienie dla wszystkich wyśmiewaczy. Medium odwraca twarz w prawo i lewo by wszyscy mogli zobaczyć materializację ręki także z boku. Cały eksperyment trwał niecałe 10 minut, medium wrócił do kabinetu, minutę później słyszymy głos Bendera, wychodzi do nas, po dziwnej substancji nie zostało ani śladu.
Hans Bender opowiada jak jego "chemicy" przygotowują eksperymenty, pyta, czy chcemy pozytywną, uzdrawiającą energię. Ma to polegać na tym, że będzie odliczał 3. 2. 1. 0 i przy zero uczestnicy po lewej (jeżeli ktoś chce) mają wziąć głęboki oddech. Nie znałem tego, trwa odliczanie i przy zero bardzo jasny błysk i trzask z rąk medium wypełnia pomieszczenie. Teraz to samo dla uczestników naprzeciw kabinetu, 3 2 1 0 i znów odgłos trzasku i jasne światło. Teraz kolej na naszą stronę, medium stoi półtora metra przed nami, cały czas świeci czerwone światło, oczywiście patrzę mu w dłonie, ale są puste, żadnego podejrzanego przedmiotu. 3 2 1 zero i znów silny błysk i trzask.
Medium wrócił do kabinetu, po kilku minutach słyszymy głos Bendera, głos jest bardzo słaby, każde zdanie się wydłuża, robi większe przerwy między słowami, dziękuje i proponuje zakończyć na dzisiaj. Julia zapala lampkę, krótką modlitwą dziękuje za seans, prosi Bendera by Kai bez problemów wrócił z transu.

Opuszczamy pomieszczenie, w pokoju gościnnym podziwiamy dzisiejsze materializacje figurki i kamyków. Julia nie była pewna czy Kai przyjdzie do nas, powiedziała, że skarży się na ból głowy. Rozmowy uczestników są bardzo ciekawe, każdy opisuje swoje doświadczenia. Seans trwał około 3 godzin, chętnie bym został dłużej i posłuchał zdania innych, niestety czas nie pozwala, do domu dojadę dopiero nad ranem. Cała droga zeszła mi nad rozmyślaniem, zdrowy rozsądek nie umiał się pogodzić z tym, co oczy widziały. I chociaż interesuję się tym od dawna, widziałem filmy z seansów z Mügge i innymi, tyle zdjęć i bardzo ciekawe książki opisane z pierwszej ręki to jednak widzieć to na żywo było dla mojego rozsądku twardym orzechem do zgryzienia.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Arek C
 
Posty: 31
Rejestracja: 12 kwie 2018, 14:22

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: Arek C » 20 paź 2018, 00:16

Obrazki to materializacje uzyskane podczas naszego seansu
Arek C
 
Posty: 31
Rejestracja: 12 kwie 2018, 14:22

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: cthulhu87 » 21 paź 2018, 19:08

Arku, czy to medium było kiedyś przyłapane na oszustwie? Są jakieś materiały odnośnie jakichś badań kontrolnych, zaangażowania parapsychologów?
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis
http://www.ksiazki-spirytystyczne.pl
Awatar użytkownika
cthulhu87
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 4282
Rejestracja: 19 lip 2008, 12:44

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: Arek C » 22 paź 2018, 19:13

Tak , został przyłapany na oszustwie, nie pamiętam ile to było lat temu.taki gadżet D-lite przyczepione czerwone światełko do palca. Jego kolega z grupy znalazł to: Mugge przyznał się i przeprosił. Ja wtedy przestałem się nim interesować, rozczaował mnie. Wtedy na scenie pojawił się profesor S. Braude, parapsycholog którego sobie cenię, on pisał w dokumencie o "mixed medium". Tak jak np: siostry Fox niekiedy same symulowały stukania co nie wyklucza że fenomeny które tam występowały były prawdziwe. Ja rozumiem że gdy na miejsce przyjeżdżają badacze a za oknem szydzą niedowiarki a niestety tym razem duch nie daje znaków życia to niekiedy ktoś "pomaga" żeby nie wyjść na głupka. Oczywiście nie powinno się tak robić, ale nikt nie chce się stać pośmiewiskiem, to ma oznaczać te "mixed medium" jeżeli dobrze zrozumiałem. Czy Mugge starał się tym pokazać że umie coś specjalnego ? to nie wiem, czy może w tym czasie miał problemy z uzyskaniem dobrych wyników?, może ten dar zaczął słabnąć?, niestety nie wiem, on nigdy z tego się nie tłumaczył, a pokaz z światełkiem już nie zagościł w seansach. Aktualnie czytam książkę o medium z Islandii Indridason, on też stał się "mixed medium" ale inaczej , podczas transu, opuścił pokój , przyniósł z kuchni ręcznik i zaczynał coś z nim tworzyć podczas seansu gdzie robiono zdjęcia :lol: , jeżeli ktoś chce oszukiwać to to najgorszy moment.

Wracając do Mugge. Badania kontrolne przeprowadzane są na seansach poza domem medium , chociaż jak przychodzą nawet do domu medium zainteresowani badacze to oczywiście tam też. Przeważnie rozbiera się do slipów, przeszukuje się jego ubrania, dżwiga ręce, podnosi swój brzuch, potem ubiera te przebadane ubrania i z rękami do góry prowadzony jest do miejsca gdzie się odbywa seans. Najlepsze badania kontrolne były robione chyba w Austrii z profesorem Braude. W poniższym dokumencie od strony 21 "Austria, May 2013" opisane jest jak go kontrolowano, jak całe pomieszczenia kontrolowano ( wszystko działo się w miejscu gdzie medium przedtem nie miał dostępu), seans wprawdzie do najlepszych nie należał, nieprzyjemne napięcie z powodu tych rewelacji o oszustwie ale pomimo tego udało się uzyskać dobre wyniki i aport. Mnie to przekonało na tyle że zacząłem się na nowo interesować. Cały report jest ciekawy. http://www.academia.edu/27718284/Invest ... _2010-2013

Co do moich wrażeń po seansie to wrzucę dwa filmiki z innych seansów ale które pokazują materializację kamyków oraz ta ręka z ektoplazmy

https://www.youtube.com/watch?v=-Simmg5zujw
https://www.youtube.com/watch?v=PiufxVwv-6w
Arek C
 
Posty: 31
Rejestracja: 12 kwie 2018, 14:22

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: Krzysztoff » 23 paź 2018, 20:00

Planowałem z kolegą wyjazd na seans Kaia (w Holandii były), okazało się że koszt uczestnictwa w takim sensie to 200 euro, od osoby, co uswiadomilo mi że ta działalność to niezły sposób zarobkowania.
Jest też wiele podejrzanych zachowań jak owo obsesyjnie sprawdzanie czy ktoś nie wnosi aparatu - wypytywanie osób czy mają konto na Facebooku itp. Opisywano też aferę z zakupem substancji przypominającej ektoplasmę...
Zrezygnowalismy i jednak pozostaję sceptyczny wobec działania tego koła
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: danut » 23 paź 2018, 20:29

Krzysztoff pisze:Planowałem z kolegą wyjazd na seans Kaia (w Holandii były), okazało się że koszt uczestnictwa w takim sensie to 200 euro, od osoby, co uswiadomilo mi że ta działalność to niezły sposób zarobkowania.
Jest też wiele podejrzanych zachowań jak owo obsesyjnie sprawdzanie czy ktoś nie wnosi aparatu - wypytywanie osób czy mają konto na Facebooku itp. Opisywano też aferę z zakupem substancji przypominającej ektoplasmę...
Zrezygnowalismy i jednak pozostaję sceptyczny wobec działania tego koła


Prócz tego to wszystko to są pokazy cyrkowego magika, znane bardzo dawno. W dzieciństwie znałam takiego starszego pana, który to potrafił i bez owijania w bawełnę że to niby duchy, robił takie pokazy dla nas dzieci, a mnie nawet tłumaczył jak je się robi. Tak, że nie wywarło by na mnie wrażenia- trzaski i świecenie rąk, słyszenie brzęku monet, czucie dotyku i latania papierów pod sufitem, ani ruch tych piłeczek po podłodze. Śmieszne jest to, że ludzie pozwalają się na te sztuczki w tym wieku jeszcze nabierać i jeszcze za nie słono płacą.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: Krzysztoff » 23 paź 2018, 21:47

Nie generalizował bym
Temat mediumizm fizycznego był szeroko opisywany i badany. Jest cała obszerna literatura na ten temat i ja osobiście wierzę w prawdziwość fenomenu
Natomiast mam bardzo duże wątpliwości gdy wchodzi w grę płatny mediumizm
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: danut » 23 paź 2018, 22:01

Ja nie generalizuję, ale mediumizm nie na tym polega co wyżej przedstawione. Czy to źle, że umiem to rozpoznać? :D Na 100-tu uznających się za wybitne media ludzi 98 nimi nie jest, tak to zobrazuję. Dziwacy, chorzy psychicznie, dorobkiewicze, żądni jakiejkolwiek sławy, oszuści zakłamują cały ten bardzo poważny temat jaki się z tym wiąże i zakłada rzeszom ludzi klepki na oczy. Inna rzeczywistość też ma już tego serdecznie dosyć i jeśli uczyni krok w kierunku takiego magika, to na pewno nie będzie to wynikiem jego "darów" ani zdolności, lecz zrobi to po to, by nim samym solidnie potrząsnąć. I tak to się zwykle kończy. Znam takie przykłady. :)
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: Krzysztoff » 23 paź 2018, 22:18

Generalizujesz
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Mój seans spitytystyczny z Kai Mügge

Postautor: ronald73 » 24 paź 2018, 09:05

Krzysztoff pisze:Planowałem z kolegą wyjazd na seans Kaia (w Holandii były), okazało się że koszt uczestnictwa w takim sensie to 200 euro, od osoby, co uswiadomilo mi że ta działalność to niezły sposób zarobkowania.


Np w starożytnym Egipcie ludzie dbali o tym żeby ich medium miał się dobrze. Dziś jest to nieco inaczej. Medium też musi jeść jeśli nie zarabia gdzieś indziej.
Ale 200 euro :shock: Medium powinno patrzyć kto jest kim i w miary normach 'klientów' ustalać jakaś kwota.

danut pisze:Na 100-tu uznających się za wybitne media ludzi 98 nimi nie jest, tak to zobrazuję.


A ja napiszę że nawet nie 99 z 100.


Medium powinien sprawdzić przed seans jak jego goście są. Tzn, np tacy które mają tylko zło w sobie nie mogą być dopuszczany do seansu, bo to spowoduje zakłócenia. Sam napisałeś że jednak pokoje były dziwny i inne dziwny pytanie były zadany. Mi się wydaję że nie powinno być różnica czy to odbywa się w kuchni lub w 'specjalnym pomieszczeniu' w piwnicy.
Nawet sam fakt że już kiedyś był złapany za oszustwo, to nie ma co.
tylko czasami coś czytam
ronald73
 
Posty: 305
Rejestracja: 25 sty 2018, 21:08

Następna

Wróć do Opowieści spirytystyczne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości