Mam dobrego znajomego,
juz dlugie lata jestesmy w stalym kontakcie, dlatego bede nazywala go tu przyjacielem.
Otoz, ten moj przyjaciel opiekuje sie swoim bardzo wiekowym ,schorowanym ojcem, ktory wedlug lekarzy juz powoli zaczyna zegnac sie z tym swiatem.
Problem tkwi w tym, ze moj przyjaciel coraz bardziej boi sie, ze ojciec (ktory jeszcze zyje) po swojej smierci, zabierze go czyli swojego syna ze soba w zaswiaty.
Przyjaciel twierdzi, ze ojciec ZAWSZE chcial go miec przy sobie,( dlatego m.i. nie zalozyl wlasnej rodziny) i robil czesto rozne emocjonale "sztuczki"
aby tylko syn byl wciaz, a przede wszystkim na starosc do jego dyspozycji...
Moj znajomy, ma lekkie problemy z sercem i calkiem logicznie zaczyna teraz ukladac czarne scenariusze dotyczace swojego ewentualnego szybkiego odejscia wkrotce za swoim ojcem.
I to nie z powodu zaloby, zmeczenia zyciem czy choroby, a z powodu przeczucia, ze jego ojciec , nie potrafiacy bez syna zyc, po swojej smierci szybko
przyjdzie po swoje dorosle dziecko i zabierze go ze soba.
Prosze o pomoc, jak mam z tym czlowiekiem rozmawiac.
Musze przyznac, ze wlasnie z powodu mojej wiedzy, nie wydaje mi sie to jego przeczucie wielce
absurdalne, ale przeciez nie moge go w takim przekonaniu zostawic i utwierdzic.
Czy ktos cos wie na ten temat ?
pozdrawiam