Co jakiś czas powraca do mnie myśl, że będąc pod wpływem duchów na tym samym poziomie moralnym co ja (czyli niskim), niejako jestem przez nie "prowadzony".
Nie jest to opętanie, po prostu nadawanie na tych samych falach.
Odnoszę też wrażenie że duchy wysoko rozwinięte moralnie tych fal nie są w stanie "odbierać", Zatem mają związane ręce, i najprawdopodobniej mi nie towarzyszą, widząc szaleństwo jakie wyczyniam.
Jak sobie z tym poradzić? Mówić o swoich myślach, emocjach, marzeniach, wszelakich "stanach" na głos. Nie jest to mój "wymysł", Vanessa Anseloni w jednym ze swoich wykładów wspomniała żeby nawet książki spirytystyczne czytać na głos, tak by towarzyszące nam duchy mogły się uczyć.
W skrócie: jeżeli czujemy, że jesteśmy prowadzeni przez duchy niższe, mówmy wszystko na głos.
Ułatwi to duchowym opiekunom uwolnienie nas z sideł tych, którzy się nas uczepili. Ale to nie wszystko:
I TUTAJ RADA -. trzeba wpajać sobie nawet na siłę doktrynę spirytystyczną "Jeżeli nie lubimy czegoś czytać, to zmuszajmy się do tego. (coś tam o ego, ale już zapomniałem co ) " - chyba zawarłem sens słów pewnego wysoce rozwiniętego człowieka.